niedziela, 7 grudnia 2014

Od Kimm'iego Cd. Shayninga

- Zabieramy... Chwila. - Przytknąłem nos do łapy Shay'a.
- Kimm... Wszystko w porządku? - Zapytał próbując się odsunąć.
- Byłeś w jaskini imprezowej? Pachniesz - kolejne zaciągnięcie - Mojito. Co do niego - No chyba byś był serio murzynem jakbyś go zostawił.
Wsadziłem se Jack'a na plecy. Szepnął tylko "Dziękuje" co usłyszałem od niego po raz pierwszy. Wzniosłem się wysoko. Dzięki moim mocą uniosłem Shay'a.
- Serio? Masz zamiar go uratować?
Poleciałem do sali narad. Zaraz za nią podbiegłem do ściany pod którą była tajemna kładka. Wskoczyłem do niej. na samym końcu "zjazdu" była dosyć spora jaskinia, miała nawet pełną spiżarnie.
- Tu zamieszkasz. Zrobię ci coś, żebyś mógł chodzić. - Mruknąłem i krótkimi ruchami łap jego nogę owinęły pnącza. Wilk chwile się przeszedł po jaskini i spojrzał mi prosto w oczy. Widziałem w nich ból i podziękę. Był już niegroźny...
~~~Kilka minut Później~~~
- OSZALAŁEŚ KIMM?! ĆPAŁEŚ?! - Warknął Shay.
- Mam ważniejszą sprawę. - Mruknąłem. - Mam żonę w ciąży. Ale ja mam też pytanie - Co robiłeś w Imprezowni?
- Wpadłem tam. Ziemia mnie wciągnęła. Muzyk sprzątał. Obejrzałem trochę ją i znalazłem... - Przy ostatnim słowie zamilkł.
- Co znalazłeś? Zwłoki? - Mruknąłem.
- Ten... Teges... - Zaczął bełkotać zmieszany i cały czerwony.
- Jezus Maria powiedz bo cię kopnę. - Warknąłem.
<Shayning? Tłuuumacczzz sięęęę :D>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz