Westchnęłam cicho i machnęłam łapą.
- Dobra, ale nie za dużo. – powiedziałam z rezygnacją. Chłopakom błysnęły oczy i złapali za butelki.
- Zdrówko chłopie! – krzyknął Kimm waląc butelką o butelkę Lizzie’go.
- Tylko Kimm… - zaczęłam, a mój partner odwrócił głowę – wiem jak reagujesz na alkohol, więc wszystko, ale z umiarem.- No jasne. Nie znasz mnie?
- No właśnie cię znam. – pokręciłam głową i wyszłam. Nie chciałam tego oglądać. Dobrze, że to tylko kilka butelek.
W salonie siedziała Clear z Falvie.
- Co tam dziewczyny? – spytałam z uśmiechem.
- Dobrze mamo. Weź mi to przeczytaj dobrze? – starsza córka podała mi jakąś kartkę.
- ,,Do zobaczenia w piątek, przyjdę po Ciebie. Buziaki.” A kto to taki? – spytałam.
- Przyjaciółka… - powiedziała wymijająco Clear rumieniąc się dziwnie. Wzruszyłam ramionami – jest nastolatką ma swoje sekrety. Wzięłam śpiącą Falvie na grzbiet i poszłam do jej pokoiku.
Mała ziewnęła przeciągle i chwilę potem zasnęła. Poszłam zajrzeć, co tam u chłopaków. Nie było tak źle – siedzieli i gadali.
- Lizzie, idź już. Wydawało mi się, że o tej porze masz trening. – powiedziałam z uśmiechem.
- No tak! Dzięki mamo! – i wybiegł.
- Falvie poszła spać, a ja musze ci coś pokazać. – wyszliśmy na uśpione podwórko. Było cicho i ciepło – wspaniale. Zaprowadziłam Kimm’ego nad morze.
- Kimm… Musimy jutro iść do tych kapłanów. Przed wszystkim trzeba określić liczbę szczeniaków. – powiedziałam cicho przytulając się do niego.
<Kimm?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz