piątek, 31 stycznia 2014

Od Jokera

  Tego dnia spokojnie prowadziłem swoje kasyno o wdzięcznej nazwie "Leśna Lilia". Obsługiwałem gości, od czasu do czasu pożyczałem im żetony do gry. Ludzie śmieli się i flirtowali z kelnerkami. Jednak czułem, że tego dnia wydarzy się coś niezwykłego, coś co wzniesie kasyno na szczyt, lub zniszczy całkowicie... Podmuch wiatru rozwiał mi futro. Odwróciłem głowę w kierunku wejścia i zobaczyłem młodą waderę, która weszła do mojego "instytutu". Naśladując wymyślony przeze mnie głos prowadzącego zaśmiałem się cynicznie i powiedziałem:
 - Cześć malutka... Hehe, ludzie, czego wy się boicie - spojrzałem po ludziach. Ich twarze przechodziły z wyrazu przerażenia w rozbawienie - To tylko mały lis...
 - Po pierwsze, nie jestem mała. - rzekła młoda wilczyca - A po drugie, JESTEM WILKIEM, NIE LISEM!!! - odwróciła się w stronę gór - Sombro! Mówiłam, że tu są ludzie!
   Przestraszyłem się. Jeśli mała mówiła prawdę, cały mój majątek i sława mogły legnąć w gruzach! Przeszyłem wrogim spojrzeniem małą brązową waderę, jednak ona nadal patrzyła się na niewidoczny obiekt na wzgórzu. Po chwili w drzwiach pojawiły się inne wilki. Najbardziej jednak wyróżniała się czerwona wadera z płonącymi odwagą oczami. Ludzie zaczęli uciekać tylnymi drzwiami, oknami... wszystkim czym się dało wydostać. W tym momencie wiedziałem, że cały mój świat zniknął na zawsze. Gdy ludzi nie było, zeskoczyłem z ramienia wyimaginowanego człowieka, stanąłem na dwóch łapach, otrzepałem się i powiedziałem:
 - Oszaleliście! Zniszczyliście mój interes!
 - A ty zbeszcześciłeś te piękne góry, budując tu to miejsce. - odparła biała wadera - to jest świętokradztwo!
 - Oczywiście, oczywiście! - krzyknąłem
 - Uspokójcie się obydwoje! - powiedziała czerwona wilczyca - Jestem samicą alfa, nazywam się Sombra - przedstawiła się - a ty?
 - Jestem Joker. - odpowiedziałem dumnie
 - A więc Jokerze. Nie powinieneś przyprowadzać tutaj ludzi. Jeśli chcesz możesz nadal prowadzić to miejsce, jednak będzie ono otwarte tylko i wyłącznie dla wilków. Zgoda?
 - Zgoda, ale...
 - Ale?
 - Ale żądam też byście przyjęli mnie do swej watahy.
 - Dobrze. - powiedziała bez szemrania.
 - Shihihihi... Dobrze... - dodałem. Wszyscy odsunęli się ode mnie. Podobało mi się to...

Nowy członek watahy!



Oto nowy członek watahy: Joker! Serdecznie witamy!

środa, 29 stycznia 2014

Moon nieobecna

   Moon jest nieobecna i nie będzie pisać opowiadań za siebie ani nie może ich dokańczać. Proszę abyście nie pisali opowiadań dla niej!

wtorek, 28 stycznia 2014

Od Ortanusa

   Błąkałem się po lesie.Od momentu, gdy uciekłem z cyrku spędzałem tam dużo czasu. To był jeden z tych dni kiedy nie chciałem siedzieć bezczynnie pod - jak mi się zdawało - świątynią. Chodziłem po lesie i rozglądałem się wokoło. Drzewa były w kolorze szmaragdów, a trawę pokrywała świeża rosa. Wdychałem powietrze wielkimi haustami, by czuć jego świeżość.
   Chodziłem tak aż do późnego wieczora. W końcu wróciłem pod świątynię. Zobaczyłem tam czerwono-czarną wilczycę siedzącą na trawie i mruczącą coś pod nosem. Niepewnie podszedłem do niej i spytałem:
 - Kim jesteś?
   Odwróciła do mnie swój pysk. Jej niebieskie oczy błyszczały w świetle księżyca, a skrzydła zlewały się z cieniem dawanym przez drzewa. Merdała powolnie nienaturalnie krótkim ogonem. Uśmiechnęła się słabo, kły błysnęły bielą.
 - Nazywam się Sombra. Jestem samicą alfa watahy, do której należą te tereny. A ty?
 - J-jestem Ortanus... - wyjąkałem. Była piękna. Czułem jak serce bije mi szybciej. Chyba mój pysk musiał przybrać dziwny wyraz, bo wilczyca spytała zaniepokojona:
 - Nic ci nie jest?
 - Nie nic - roześmiałem się.
   Nadal przyglądała mi się niepewnie - Nie masz swojej watahy? Nie należysz do żadnej?
 - Nie. Mieszkałem kiedyś w cyrku... A czemu pytasz?
 - Bo moja wataha do najliczniejszych nie należy - uśmiechnęła się - Może chciałbyś do nas dołączyć?
 - O-oczywiście, bardzo chętnie. Tylko nie wiem gdzie jest jaskinia...
 - Chodź, zaprowadzę cię... - odleciała w niebo. Czym prędzej do niej dołączyłem. Razem dolecieliśmy do jaskini.
 - Jestem troszkę zmęczony... - powiedziałem - Czy mógłbym się tutaj położyć?
 - Oczywiście. Nie martw się niczym tylko śpij. - Położyła głowę na skale i natychmiast zasnęła. Prawie całą noc jej się przyglądałem, aż i mnie zmorzył sen...

Nowy członek watahy!


Oto nowy członek watahy - Ortanus! Serdecznie witamy!

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Od Iny

   Od tylu już lat błąkam się po świecie. Przepełnia mnie poczucie absolutnej pustki. Bezsens. Wszechobecny bezsens! Całe dnie wypełniam pracą. Staram się nadać znaczenie każdej, najkrótszej nawet chwili ale uczucie pustki nieodmiennie trawi mi trzewia. Zamieszkująca moje wnętrze czarna dziura, z właściwą jej żarłocznością, obraca w nicość efekt każdego starania.
   Od chwili,w której moje życie straciło sens stroniłam od innych wilków. Nie byłam  w stanie znieść widoku ich radości. Wszystko przywodziło mi na myśl te dwie małe istotki, których nigdy już nie zobaczę. Na cóż mi moce skoro nie byłam w stanie ich ochronić? Ech ...
   Od pewnego czasu w okolicy pojawiła się wataha. Szkoda. Znów będę musiała zmienić jaskinię. Coś jednak nie pozwala mi ot, tak odejść. Ta mała porusza we mnie niepokojącą strunę. Obserwuję z narastającą ciekawością. Chyba po raz pierwszy od wielu lat nie ma we mnie złości, niechęci i ... w sumie ...zawiści. Jej osobowość mnie pociąga. Wiem, że dołączenie do nich wymagałoby podporządkowania. Nie wiem czy jeszcze potrafię. Czy chcę?

<CD nastąpi>

Nowa wadera



Oto nowa członkini watahy: Ina! Serdecznie witamy!

Od Sombry CD Charlie

  Widziałam, że zaczyna coś podejrzewać. Gdy obserwowałam jej pyszczek, wyrażający zastanowienie chciałam jej wszystko opowiedzieć... Pomimo to biegłam dalej ze sztucznym uśmiechem. Po chwili zorientowałam się, że zostaję w tyle. Od razu zatrzymałam się.
 - Zaczekaj! - krzyknęłam do Charlie. Musiałam jej to powiedzieć - O-opowiem ci co się stało...
 - Naprawdę! - usiadła na ziemi - Słucham!
  Opowiedziałam jej o wszystkim co się stało podczas ostatniej zabawy. Z czasem jej pyszczek przybrał wyraz zdziwienia, potem niedowierzania, jednak po chwili patrzyła na mnie współczująco.
 - Cieszę się z tego - stwierdziła gdy zakończyłam opowieść
 - Jak to?!
 - Nie z tego! - zaśmiała się - Cieszę się, że mi ufasz
 - Naprawdę? - nie wierzyłam jej. Wtem zdałam sobie z czegoś sprawę - T-tak ufam ci, ufam ci bezgranicznie!
 - To miłe! ha ha! To miłe! - rzuciła mi się na szyję. Podniosłam ją i ułożyłam sobie na grzbiecie.
 - Nie ruszaj się.. - powiedziałam gdy zobaczyłam, że chce zejść - pokażę ci coś bardzo ważnego
 - Co? - przekrzywiła łebek - co?
 - Zobaczysz...
  Pobiegłam  do świątyni dnia i nocy. Zatrzymałam się tuż przed nią. Położyłam Charlie na pierwszym stopniu i zawyłam. Od razu zbiegli się wszyscy: Moon, Rufus, Yumi, Malo, Blue, a nawet Ina oderwała się od pracy.
 - Uroczyście ogłaszam - zaczęłam - że ta oto Charlie zostaje moim następcą co oznacza, że gdy odejdę to ona będzie samicą alfa!
  Charlie patrzyła się na mnie z niedowierzaniem, tak samo jak Yumi. Jednak ta druga odwróciła się ode mnie i wyszła.
 - Niech żyje mój zastępca: Charlie! - Zawyłam. Po chwili dołączył do mnie chór innych radosnych głosów.
 - I jak? - szepnęłam do mojej następczyni
 - Jest... jest cudownie! - odpowiedziała.

Od Charlie CD Sombry

Obudziłam się mrugając oczami.
 - Sombra? - zapytałam - Cco się stało...
 - A ile pamiętasz? - odpowiedziała
 - Hmmm... - zastanowiłam się - prawie nic.
 - Więc... było to tak - zaczęła samica alfa, ale przerwałam jej
 - Już pamiętam! To co, bawimy się?
 - Eeee... dobrze...
Wybiegłyśmy z jaskini, by się dalej bawić, jednak czułam, jakbym była cięższa. Po chwili "rozchodziłam" to. Zobaczyłam też, że Sombra starała się dotrzymywać mi kroku, a nawet biec przede mną. Zachowywała się jakby ostrożniej. Stwierdziłam, że opowie mi całą historię tego jak byłam nieprzytomna gdy zaufa mi już dostatecznie.

<Sombra?>

Nowa wadera


Oto nowa członkini watahy: Moon! Serdecznie witamy!

środa, 22 stycznia 2014

Od Sombry

  Leżałam na łące wpatrując się w niebo... Rozmyślałam o tym jak być najlepszą samicą alfa i kto mi pomoże w zarządzaniu.
  Wtedy usłyszałam szczeknięcie. Wstałam i podeszłam do Charlie, która ciągnęła mnie za resztkę mojego ogona. Warknęłam na nią krótko. Odskoczyła, a ja podbiegłam do niej. Odleciała w niebo, pomimo że nie miała skrzydeł.
 - Zaczekaj! - krzyknęłam za nią
Wróciła na łąkę. Oparłam łapę na jej ramieniu i spytałam:
 - I jak ci się tu podoba?
 - Jest pięknie... Tylko, że trochę mało tu towarzyszy zabaw i nauczycieli.
 - Wiem... ale teraz może chcesz się pobawić?
 - Oczywiście! Jeśli mnie złapiesz!!! - i pobiegła w las. Goniłam ją, śmiałam się w głos i merdałam ogonem. Rozpędzałam się i rozpędzałam, aż zmieniłam się w czarną smugę cienia.
  Wiedziałam co by się stało jakbym wyprzedziła Charlie, ale nie mogłam wyhamować. Cały czas pędziłam i to się stało. Przeniknęłam przez ciało szczenięcia. Zatrzymałam się i zobaczyłam jak Charlie pada na ziemię.
   Podbiegłam do niej i wzięłam w zęby. Biegłam do jaskini czym prędzej, jednak nie byłam szczęśliwa czując wiatr w futrze. Płakałam. Nie chciałam znowu zostać sama! Nie teraz!
   Nie patrzyłam i uderzyłam w ścianę jaskini. Obróciłam się, otrzepałam i weszłam do środka. Położyłam delikatnie Charlie na ziemi, zapłakałam cicho i poszłam szukać odpowiedniego lekarstwa na cień, który został w jej sercu.
   Po chwili zobaczyłam odpowiednie zioła. Zebrałam je i zaniosłam z powrotem do groty. Wrzuciłam je do naczynia, dodałam trochę wody i zaniosłam do chorej. Ostrożnie otworzyłam jej szczęki. Wlałam napar.
   Cień powinien wypłynąć z niej w postaci wymiotów. Potem musiałam go zabrać do siebie, by nie opętał nikogo więcej.
  Teraz pozostało tylko czekać...
<Charlie?>

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Nowy członek watahy!







Nowa członkini watahy - Charlie! Serdecznie witamy!

środa, 15 stycznia 2014

Od Sombry


   Zostałam sama. Bez rodziców... bez brata... bez watahy... Tego dnia nie byłam pozytywnie nastawiona do świata, jednak starałam się mieć uśmiech na pysku. Wędrowałam od lasu do lasu, szukając swojego miejsca na świecie. Nie znalazłam go.
  Lecz pewnego dnia zobaczyłam przed sobą piękne jezioro, a za nim góry. Postanowiłam tam pobiec. Zbliżałam się do tej pięknej wody, czułam wiatr w futrze i byłam szczęśliwa jak nigdy dotąd. Kiedy byłam na plaży, nawet nie wyhamowałam i wbiegłam prosto do zimnej i czystej wody. Aż szczeknęłam z zachwytu.      Pływałam prawie kilka godzin gdy usłyszałam warczenie. Odwróciłam głowę w stronę dźwięku. Zobaczyłam przed sobą małą watahę zbliżającą się do wody. Podpłynęłam do nich, po czym wyszłam z wody.
  - Słucham was! - krzyknęłam
  - Czy zdajesz sobie sprawę, że jesteś na naszym terenie? - fuknął jeden z nich, najprawdopodobniej alfa. Pozostali członkowie watahy, zaczęli mnie otaczać
  - Mam zamiar sprawić by była moja... - odpowiedziałam ostrożnie. Jednak nie dane mi było dokończyć zdanie. Wataha zaatakowała mnie.
  Byłam zszokowana, dlatego pierwszym moim odruchem była ucieczka. Przebiegłam sporą odległość i już się zmęczyłam
  Po pewnym czasie postanowiłam stanąć do walki. Wilk alfa siedział w oddali i machał melancholijnie ogonem, podczas gdy jego czteroosobowa wataha atakowała mnie. Wywołałam samozapłon i zabiłam pierwszych dwóch wojowników, trzeciego odtrąciłam barkiem. Padł nieprzytomny na ziemię. Z czwartym walczyłam zażarcie, ponieważ on też umiał wywołać zapłon. Po chwili padł martwy w kałuży krwi...
  Podeszłam powoli do samca alfa, warcząc. On zjeżył sierść. Rzuciłam się na niego bez ostrzeżenia, a on wykonał zgrabny unik. Opanowałam się i przyjrzałam jego postawie.
   Był silnej postury z wielkimi mięśniami, jednak widać było, że ciężko chodzi. Postanowiłam uderzyć w ten punkt. Podcięłam mu nogi biodrem i zadrapałam. Kiedy miałam zadać morderczy cios, poczułam zniewalający ból w okolicach ogona.
  Obejrzałam się i zobaczyłam jednego z popleczników samca alfa, trzymającego mój ogon w zębach. Ostatkiem sił oderwał go od reszty mojego ciała i padł martwy. Bolało niemiłosiernie.
Podeszłam powoli do wciąż leżącego samca alfa i zagłębiłam zęby w jego szyi.
   Nie czekając dłużej, wróciłam do jeziora, obmyłam się i poszłam w góry. Gdy przechadzałam się po lesie pomyślałam, że teraz to wszystko należy do mnie. Postanowiłam przyjąć do swojej nowej watahy każdego przyjaznego wilka i założyć nową rodzinę. Od tej pory czekam na nowych członków i lepszy los...

(Wiem, że nie wolno zabijać innych wilków, ale ta wataha w rzeczywistości nie istniała, wymyśliłam ją)