Leżałam na łące wpatrując się w niebo... Rozmyślałam o tym jak być najlepszą samicą alfa i kto mi pomoże w zarządzaniu.
Wtedy usłyszałam szczeknięcie. Wstałam i podeszłam do Charlie, która ciągnęła mnie za resztkę mojego ogona. Warknęłam na nią krótko. Odskoczyła, a ja podbiegłam do niej. Odleciała w niebo, pomimo że nie miała skrzydeł.
- Zaczekaj! - krzyknęłam za nią
Wróciła na łąkę. Oparłam łapę na jej ramieniu i spytałam:
- I jak ci się tu podoba?
- Jest pięknie... Tylko, że trochę mało tu towarzyszy zabaw i nauczycieli.
- Wiem... ale teraz może chcesz się pobawić?
- Oczywiście! Jeśli mnie złapiesz!!! - i pobiegła w las. Goniłam ją, śmiałam się w głos i merdałam ogonem. Rozpędzałam się i rozpędzałam, aż zmieniłam się w czarną smugę cienia.
Wiedziałam co by się stało jakbym wyprzedziła Charlie, ale nie mogłam wyhamować. Cały czas pędziłam i to się stało. Przeniknęłam przez ciało szczenięcia. Zatrzymałam się i zobaczyłam jak Charlie pada na ziemię.
Podbiegłam do niej i wzięłam w zęby. Biegłam do jaskini czym prędzej, jednak nie byłam szczęśliwa czując wiatr w futrze. Płakałam. Nie chciałam znowu zostać sama! Nie teraz!
Nie patrzyłam i uderzyłam w ścianę jaskini. Obróciłam się, otrzepałam i weszłam do środka. Położyłam delikatnie Charlie na ziemi, zapłakałam cicho i poszłam szukać odpowiedniego lekarstwa na cień, który został w jej sercu.
Po chwili zobaczyłam odpowiednie zioła. Zebrałam je i zaniosłam z powrotem do groty. Wrzuciłam je do naczynia, dodałam trochę wody i zaniosłam do chorej. Ostrożnie otworzyłam jej szczęki. Wlałam napar.
Cień powinien wypłynąć z niej w postaci wymiotów. Potem musiałam go zabrać do siebie, by nie opętał nikogo więcej.
Teraz pozostało tylko czekać...
<Charlie?>
Strasznie dużo tego "i" tu jest, powtarza się wiele razy
OdpowiedzUsuń