wtorek, 28 stycznia 2014

Od Ortanusa

   Błąkałem się po lesie.Od momentu, gdy uciekłem z cyrku spędzałem tam dużo czasu. To był jeden z tych dni kiedy nie chciałem siedzieć bezczynnie pod - jak mi się zdawało - świątynią. Chodziłem po lesie i rozglądałem się wokoło. Drzewa były w kolorze szmaragdów, a trawę pokrywała świeża rosa. Wdychałem powietrze wielkimi haustami, by czuć jego świeżość.
   Chodziłem tak aż do późnego wieczora. W końcu wróciłem pod świątynię. Zobaczyłem tam czerwono-czarną wilczycę siedzącą na trawie i mruczącą coś pod nosem. Niepewnie podszedłem do niej i spytałem:
 - Kim jesteś?
   Odwróciła do mnie swój pysk. Jej niebieskie oczy błyszczały w świetle księżyca, a skrzydła zlewały się z cieniem dawanym przez drzewa. Merdała powolnie nienaturalnie krótkim ogonem. Uśmiechnęła się słabo, kły błysnęły bielą.
 - Nazywam się Sombra. Jestem samicą alfa watahy, do której należą te tereny. A ty?
 - J-jestem Ortanus... - wyjąkałem. Była piękna. Czułem jak serce bije mi szybciej. Chyba mój pysk musiał przybrać dziwny wyraz, bo wilczyca spytała zaniepokojona:
 - Nic ci nie jest?
 - Nie nic - roześmiałem się.
   Nadal przyglądała mi się niepewnie - Nie masz swojej watahy? Nie należysz do żadnej?
 - Nie. Mieszkałem kiedyś w cyrku... A czemu pytasz?
 - Bo moja wataha do najliczniejszych nie należy - uśmiechnęła się - Może chciałbyś do nas dołączyć?
 - O-oczywiście, bardzo chętnie. Tylko nie wiem gdzie jest jaskinia...
 - Chodź, zaprowadzę cię... - odleciała w niebo. Czym prędzej do niej dołączyłem. Razem dolecieliśmy do jaskini.
 - Jestem troszkę zmęczony... - powiedziałem - Czy mógłbym się tutaj położyć?
 - Oczywiście. Nie martw się niczym tylko śpij. - Położyła głowę na skale i natychmiast zasnęła. Prawie całą noc jej się przyglądałem, aż i mnie zmorzył sen...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz