niedziela, 4 stycznia 2015

Od Rene CD Lizzley'a

- To jest... ŚWIETNE! - krzyknęłam i rzuciłam się basiorowi na szyję.
- Cieszę się, że ci się to podo... - nie dokończył, ponieważ zerwałam się nagle i porwałam go na środek komnaty do tańca.
      Spędziliśmy na tym dużo czasu, co chwilę zmieniając muzykę. Śmialiśmy się, krzyczeliśmy. Przecież nikt nas nie słyszał, ani nie widział! Mieliśmy czas na chwilę rozrywki, wyrwania się z tej monotonnej pętli czasu.
W końcu byliśmy tak zmęczeni, że oparliśmy się o ścianę i chwilę potem zsunęliśmy się z niej na podłogę. Wyjrzałam za okno. Wschodził już księżyc, a słońce chowało się za widnokrąg.
- Też nie masz ochoty wracać? - wydyszałam.
- Oczywiście, że nie. Tylko muzyka i... - ściana cofnęła się ujawniając korytarz, w którym płonęły pochodnie, dając jedyne światło przełamujące ciemność.
- Idziemy? - zapytał Lizz.
- A jak myślisz? No pewnie! Nikt nam nie za karze! - krzyknęłam biegnąc przez korytarz. Chwilę potem, tuż obok mnie biegł Lizzley. W końcu zobaczyliśmy inne, oślepiające światło. Kolejna komnata. Szliśmy pewnym krokiem, aż dostrzegłam... Mikser! Ale nie taki do pichcenia czegoś, tylko do muzyki.
- Podaj MP3 - powiedziałam uradowana. Położyłam urządzenie na stole i zadziała się magia... Muzyka leciała z głośników umieszczonych pod szklanym sufitem ukazującym nocne niebo. Księżyc znajdował się po środku sklepienia. Poszukałam odpowiedniej nuty i oto jest coś, co przykuło moją uwagę.
- Mogę prosić? - zapytał Lizz z uśmiechem na pysku.
- Jak mogłabym odmówić takiemu wariatowi? Oczywiście, że tak.

< Lizzley? Masz romantic młoment i fajną muzyczgę ^^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz