W nie wielkiej ciemnej jaskini, na świat przyszła waderka z włosami czerwonymi jak ogień i sercem wojowniczki. Jej rodzeństwo nie miało tego w sobie. Energia jaka ją przepełniała, była nieokiełznana.
Jej rodzice dnia pięknego jak kwiat, wsadzili ją w koszyk i puścili z prądem rzeki. Więcej już jej nie zobaczyli, a ona nie zobaczyła ich. Na szczenię po drodze czyhało wiele niebezpieczeństw. Cudem przetrwała. Po pewnym czasie koszyk dopłynął do brzegu. Wtedy w tym właśnie miejscu spacerowały wadery z watahy zapewne magii.
Ich wzrok przykuł jej środek transportu. Jedna z nich pochyliła się nad nim i otworzyła. Ku ich zdziwieniu było tam szczenię.
- Kerver, jak myślisz możemy ją zatrzymać?
- Ja nie wiem. Zapewne tak. Jakie nadasz jej imię?
- Caroline - odpowiedziała jej opiekuńczym, matczynym głosem.
Waderka po pewnym czasie przeobraziła się w pełną wdzięku nastoletnią waderę. Była taka jak inne, ale wciąż nie brakowało jej energii z jaką się urodziła.
Kiedy niebo pokryły czarne burzowe chmury, zza wzgórza wyłoniły się legiony wrogiej watahy. Lazure ( wybawicielka ) wiedziała co się dzieje. Nadciągała wojna. Zerwała ze swojej szyi wisiorek i powiedziała:
- Caroline, proszę trzymaj go zawsze przy sercu i nigdy o mnie nie zapomnij.
- Dlaczego... Co się dzieje?...
- Wojna. Teraz ukryj się gdzieś gdzie nigdy nikt cię nie znajdzie i bądź tam przez miesiąc. Upoluj dwa jelenie które będą twoim pożywieniem na ten okres.
- Ale...
- Zrób to TERAZ.
Skinęła głową i uczyniła to co jej nakazane.
Miesiąc później znalazła martwe ciało Lazure. Swojej przybranej matki. Po tym wszystko się zmieniło. Rządza krwi była nieposkromiona.
Po miesiącu wytropiła tą watahę. Musiała się zemścić. Nocą zakradła się do jaskini samca alfa ze sztyletem w pysku. Podcięła mu najpierw gardło, a następnie wbiła go w serce. Uciekając z miejsca zdarzenia, poczuła, że zabijając nic nie wskóra. Zostanie przez to zabójcą, a tego Lazure by jej nie życzyła. Zakopała więc narzędzie i porzuciła to.
Zamieszkała w lesie. Uczyła się opanowywać swoje moce samodzielnie. W ten sposób stała się już dorosła. Pewnego dnia, spotkała dwa wilki. Czarno-białą waderę i biało-szarego basiora.
- Witaj. Jestem Katrina, a to mój przyjaciel Kimm. Jesteśmy parą alfa watahy srebrzystego nieba.
- Na imię mi Caroline. Czy są tam miejsca wolne dla kogoś takiego jak ja?
- Nie martw się, przyjmujemy każdego w potrzebie.
- W takim razie dołączę. Od ponad roku nie mam rodziny.
- Chodź za mną, a pokażemy ci nową.
Po tych słowach wiedziała, że może im ufać. Przedstawili ją każdemu z osobna, ale według niej z jedną nawiązała najlepszy kontakt.
Jestem Caroline. Od dzisiaj należę do watahy srebrzystego nieba.
(Wiem i przepraszam, że bez sensu, ale taką miałam wenę)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz