czwartek, 17 lipca 2014

Od Tajfuna

Gapiłem się w pustą przestrzeń przede mną. Nie mogłem uczyć się latać bo Lio się zabił a Linda odeszła, nie mogę polować bo nie mam gdzie. Zostało mi jedynie siedzieć. Po 15 minutach nie wytrzymałem (mój rekord w siedzeniu w nudzie :3) i wyszedłem. Blask słońca oślepił mnie. Postanowiłem sam nauczyć się latać. Wszedłem na jedną z wysokich głazów. Odsunąłem się o kilka kroków i wyskoczyłem w powietrze. Trochę mi było trudno utrzymać się na jednej linii ale jakoś wyszło. Ja latam!
Zawyłem ze szczęścia. Leciałem tak ponad naszymi terenami, aż w końcu uświadomiłem sobie że już na nich nie jestem. Nagle usłyszałem przenikliwym ryk.Mimo że wystraszony poleciałem w stronę dźwięku. Nagle uświadomiłem sobie że nie umiem lądować.
 - Łapy, plecy, łapy, plecy - histerycznie przewracałem się na każdą możliwą stronę, aż w końcu wylądowałem na zadzie. Na szczęście nikt mnie nie usłyszał. Przycupnąłem cicho pod krzaczkiem co było dość nie możliwe. Gdy zobaczyłem źródło dźwięku pisnąłem.
Przede mną obok średniej jaskini leżała smoczyca ochraniająca trójkę małych smoczątek. Gdy odwróciłem głowę napotkałem wzrokiem dziwnego wilka:
Był cały czarny tylko pazury i symbol na głowie jaśniały zielenią.

Poruszyłem się niespokojnie. Niestety smok i wilk chociaż skupieni byli na sobie i jeden z nich wywołał tą falę dźwięków mieli dość dobry słuch. Odwrócili gwałtownie wzrok. Basiora zmarszczył brwi.
Nie miałem wyboru. Z krzykiem rzuciłem się na najbliższego osobnika, w tym przypadku basiora. Zszokowany nagłym wyskokiem nie zdążył odparować ciosu. Musnąłem go mocno w policzek, co odepchnęło go w bok.
 - Stój! - warknął basior.
O dziwo podziałało. Zatrzymałem się.
 - Kim jesteś? - warknął po raz drugi basior.
 - Jak ty mi powiesz kim jesteś, kim to jest, i co wy robicie?!/
Wilk uśmiechnął się gorzko.
 - Jestem Murtagh a to jest Magma. Jest moją smoczycą, a co tu robimy? Otóż jakbyś zauważył Magma ma tu trzy słodziachne smoczątka których nie chce oddać. A skoro już tu jesteś to je z tond zabierzesz?!
- Ale przecież to ich matka! - burknąłem. - Są jeszcze za mał ... - nie dokończyłem zdania gdy runął na nas deszcz.
- Chodź przenocujesz u nas. - mruknął Murtahg. - Powiem ci coś.
Gdy ustadowiłem się wygodnie  na ziemi, Murtahg zaczął opowiadać. Tym czasem ja patrzyłem sie na Magmę i małe.
Magma wyglądała tak:
Jedno smoczątko tak: 
Drugie tak:
A ostatnie tak:
Dowiedziałem się że, Murtagh był kiedyś Samcem Alfą nieśmiertelnej watahy, w starożytności. Bogowie wypędzili go z watahy za zabójstwo. Opętany był w tedy przez demona, ale to się nie liczyło.
Okazało się że Magma ma jeszcze trzy nie wyklute jajka.
<CDN albo Ktoś?>






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz