niedziela, 13 lipca 2014

Od Kolosa

Rano gdy wstałem nie poszedłem polować. Poszedłem wprost do lasu. Szedłem jak zahipnotyzowany. Nie wiedziałem co robię, jakby ktoś wkradł się to mojego umysłu. Wreszcie się zatrzymałem, a gdy powróciła mi świadomość, oniemiałem.
"Moja stara wataha" pomyślałem. Przez głowę przeleciała mi wojna: Krzyki bojowe, jęki, rozlana krew, i mój ojciec. Gdy otworzyłem oczy zaczęły mi świecić. Krew w żyłach zmieniła kolor na złoty.
Przestałem panować nad demonem o którym zapomniałem. Jęknąłem z bólu słysząc głos księcia demonów:
 - Nareszcie synu ... - zamruczał - Tak długo czekałem na tą chwile kiedy wreszcie będę mógł włożyć w ciebie twoją prawdziwą duszę ....  Będziesz mordował watahy .... niszczyć Alfy ... Nic cię nie powstrzyma ... 
- Nigdy ci się to nie uda! - warknąłem w nicość. Jednak w tym miał rację. Powróciłem do swojego nowego życia .
Oto prawdziwy ja:
Zawyłem i pognałem do watahy nie kontrolując siebie.
 -  Tak biegnij mój drogi , biegnij ... pomścij wszystkie demony zabite przez tych idiotów ....
Wkroczyłem do watahy. 
 Ryknąłem na całe gardło. Wszyscy zaczęli szaleć albo przyglądać się mi. 
"Od kogo by tu zacząć?" usłyszałem głos mojego ojca, . Odwróciłem się w stronę samicy Alfa " Najpierw Alfy" 
<Katrino? Kimm`ie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz