piątek, 30 maja 2014

Od Amy

   Wadera nieprawdopodobnie mnie wkurzyła swoją wolą walki. Nie chciałam miłości, przyjaźni, a wszyscy mi ją okazywali! No, może nie wszyscy, ale większość. Jeszcze mnie wskrzesiły...Pewnie kogoś zabiję, pomimo tego, że duchy opuściły moje ciało. Patrzyłam na fale rozbijające się tysiącami kropel w dole zbocza. Ruszyłam do przodu. Skoro mogę zabić, albo chociaż skrzywdzić kogoś innego, to dlaczego nie siebie. Waderka nawoływała mnie, abym nie skakała, ale dopiero niski głos sprawił, że zatrzymałam się z pazurami wbitymi w ziemię.
    -O co ci właściwie chodzi? - powiedział zaniepokojonym głosem Stran. Widać, że był zmęczony.
    -Dlaczego nie odejdziesz, jak każdy? - odwarknęłam.
    -Bo nie chcę, abyś umarła! Zależy mi na tobie! - wykrzyknął, zanim zdążył ugryźć się w język. Spojrzałam mu głęboko w oczy. Nie wiem, jak moje oczodoły wypełniły się z powrotem, ale to bez znaczenia. Liczy się tylko to, że moje krwistoczerwone źrenice powiększyły się, gdy zobaczyłam wilka, który podszedł do mnie i usiadł.
    -Będę tu siedział i cię pilnował.
   Wyraz jego pyska rozbawił mnie. Wyglądał na zawziętego. Parsknęłam i zaczęłam się szaleńczo śmiać. Nie mogłam przestać. Rozkaszlałam się. Czułam, jak powietrze ucieka z moich płuc. Dusiłam się. Wiedziałam, czyja to sprawka. Dusze nie miały zamiaru opuszczać ciała żywego. Nie mogły. Dopóki wilk żyje, dusze są do niego przywiązane. Pojawiły się tuż obok mnie, zgrzytając kłami, czy tam zębami. Rovee, jako przywódczyni, odezwała się pierwsza.
    -Słuchaj no, dziewucho. Miałaś umrzeć! Jesteś zbyt nudna, aby cały czas być tobą! A z resztą, wystarczy, że pokierujemy tobą, abyś spadła, skoro jesteś odporna na duszenie. Dziewczynki. - powiedziała zatrzymując się w niektórych miejscach, a po ostatnim słowie wskazała łapą na mnie. Pozostałe trzy rzuciły się na mnie, a ja odskoczyłam, trafiając łapą w pustkę. Krzyknęłam z bezradności i spadłam.
   Woda powoli dostawał mi się do oczu, uszu, a najgorsze, że do płuc. Chyba jednok nie jestem odporna na duszenie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz