sobota, 31 maja 2014

Od Lili CD

  Gdy moja córka straciła przytomność zaczęłam biegać spojrzeniem po jej ciele. Na przedniej łapie zauważyłam dwa ślady jak po ugryzieniu węża. Przypomniałam sobie, że bawiły się razem z Clear, a ta jest niewidoma i nie umie latać.
    - Biegnij szukać Clear!- krzyknęłam rozkazująco do siostry siedzącej obok mnie. Ta od razu ruszyła wychwytując w moim głosie zaniepokojenie.
   Dotknęłam głowy Emmy. Od razu zobaczyłam jej ostatnie wspomnienia. Po widoku węża wszystko wokoło zamarło spowite ciemnością. Próbowałam wyrwać się z transu ale to było silniejsze. Stałam unosząc się swobodnie w pustce jakby na desce. Po chwili usłyszałam szyderczy głos Jacka- brata Sombry, ale samego mówcy nie dostrzegłam.
    - Ta wasza zapluta wataha pokrzyżowała moje plany o przejęciu tych terenów, a teraz ja odbiorę wam to co dla was jest najcenniejsze [śmiech].
   Byłam zaniepokojona. Postanowiłam z nim negocjować.
    - A jeśli damy ci coś innego? Zostawisz nasze szczeniaki?
    - A cóż by to mogło być.
   Przełknęłam ślinę i pomyślałam o moim życiu. O tym jak tęskniłam do rodziny, do tego czego nie znałam. A teraz mogę to wszystko tak łatwo stracić. Nie może się to tak skończyć. Oni mają jeszcze całe życie przed sobą, a ja już przeżyłam najpiękniejsze chwile: mam przy sobie ukochanego męża, dwójkę dzieci i przyjaciół, a przez niespełnioną żądze władzy jakiegoś psychopaty mam to wszystko stracić? Mogę się poświęcić dla nich, ale i to może być na marne, bo jeśli on nie dotrzyma obietnicy...
    - Śmiała decyzja,- usłyszałam łotrowski głos - ale czy jesteś jej pewna?
   Nie odpowiedziałam tylko pokiwałam głową niepewnie. Lecz po chwili odezwałam się:
    - Ale musisz mi przyrzec, że dotrzymasz obietnicy.
   Po tych słowach zjawił się przede mną Jack jak żywy, ale duch, ze sztyletem w pysku. Rzucił narzędzie na ziemie, pod moje łapy.
    - Więc jeśli mi nie wierzysz złoże przysięgę- pierwszy raz słyszałam taki ton u tego zdrajcy, ale był bardzo przekonujący. Basior złapał za sztylet i naciął łapę tak, by leciała z niej krew, a potem podał go mnie. Zrobiłam to samo i podałam mu ostrożnie łapę.
   W jednej sekundzie poczułam okropny bul w głowie i palenie w żyłach. To był jad. Przeszedł z Emmy na mnie.
   Otworzyłam oczy stałam przy córce jak wcześniej i wyglądało na to, że czas się zatrzymał, bo jeszcze widziałam ogon Kat znikający w trawie. Po chwili nastąpił triumfalny okrzyk wadery i zza zarośli wyłoniły się obie z Clear. Nic jej nie było(całe szczęście, że tajpan, w którego zmienił się Jack, ma to do siebie, że może ugryźć na sucho- bez jadu).
   Byłam słaba, ale coś nieznanego dodawało mi energii, żebym mogła jeszcze wytrzymać. Zaprowadziłam waderki do wolnej jaskini, by tam z dala od upału i przemyśleć wszystko, a zarazem sprawdzić prawdziwość słów Jacka.
<CDN Do czasu kiedy nie nastąpi proszę nie pisać dla mnie opowiadań do dokończenia>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz