piątek, 30 maja 2014

Od Lionela

   Siedziałem nad rzeką, pogrążony w myślach. Myślałem nad watahą i moim uczestnictwem w niej. Tak właściwie to nie mam pojęcia, co myśli o mnie Charlie. Chciałem, aby była szczęśliwa, ale jej chyba nie o to chodzi. A z resztą nie wiem. Postanowiłem zapytać ją prosto z mostu.
   Siedziała w jaskini i rozmawiała z Sombrą. Podszedłem do nich, poprosiłem alfę, aby wyszła, a ta, rzucając mi znaczące spojrzenie, szepnęła coś do ucha Charlie. Ta zaśmiała się i wskazała mi miejsce poprzedniej rozmówczyni. Przyklapnąłem jak na szpilkach.
    -Cha...Cha...
    -Cza-cza? Czy raczej się śmiejesz? Chcesz zabawnie tańczyć, czy jak? - powiedziała uśmiechając się.
    -Ja...ten, tego...no...
   Ku mojej uldze, do jaskini weszła mała, śliczna waderka, różowa, ale wymęczona do granic możliwości. Charlie zarwała się i podbiegła do niej. Wilczyca praktycznie słaniała się z łap.
    -Potrzebuję...Pomocy...Proszę.
   Powiedziała to i zemdlała. Jej futro było brudne, sklejone błotem. Oboje wpatrzyliśmy się w nią. Wyglądała spokojnie, jakby poczuła, że jest bezpieczna. Spojrzałem na Char.
    -Myślisz, że moglibyśmy ją przygarnąć?
<Charlie?>
Wilczyca, która przypałętała się do nas:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz