Siedziała w jaskini i rozmawiała z Sombrą. Podszedłem do nich, poprosiłem alfę, aby wyszła, a ta, rzucając mi znaczące spojrzenie, szepnęła coś do ucha Charlie. Ta zaśmiała się i wskazała mi miejsce poprzedniej rozmówczyni. Przyklapnąłem jak na szpilkach.
-Cha...Cha...
-Cza-cza? Czy raczej się śmiejesz? Chcesz zabawnie tańczyć, czy jak? - powiedziała uśmiechając się.
-Ja...ten, tego...no...
Ku mojej uldze, do jaskini weszła mała, śliczna waderka, różowa, ale wymęczona do granic możliwości. Charlie zarwała się i podbiegła do niej. Wilczyca praktycznie słaniała się z łap.
-Potrzebuję...Pomocy...Proszę.
Powiedziała to i zemdlała. Jej futro było brudne, sklejone błotem. Oboje wpatrzyliśmy się w nią. Wyglądała spokojnie, jakby poczuła, że jest bezpieczna. Spojrzałem na Char.
-Myślisz, że moglibyśmy ją przygarnąć?
<Charlie?>
Wilczyca, która przypałętała się do nas:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz