piątek, 23 maja 2014

Od Emmy

 Bawiliśmy się właśnie z innymi szczeniakami na łące. Rene, Tajfun, Haru i Lizze ganiali się po niebie strasznie hałasując, a ja i Clear leżałyśmy w wysokiej trawie próbując się ochłodzić w upalny dzień. Nagle usłyszałam syczenie węża. Zajrzałam pod krzak i zobaczyłam czarny ogon gada. Po chwili zza moich pleców rozległ się cichy pisk mojej przyjaciółki. Podbiegłam do niej i zobaczyłam zalękniętą waderkę liżącą nieco spuchniętą łapę. W jej pobliżu też usłyszałam syk węża wijącego się za krzakiem. Podeszłam tam i zobaczyłam gada. Miał czerwone łuski stopniowo przechodzące w czarne w kierunku ogona. Rozpoznałam ten gatunek. To był tajpan, ale miał nietypowy kolor i nie byłam do końca tego pewna.
Podczas gdy ja zawracałam sobie głowę tym czy wąż jest groźny on wyszczerzył zęby i w ułamku sekundy ugryzł mnie w prawą łapę i błyskawicznie ukrył się w wysokiej trawie. Teraz byłam całkowicie przekonana, że to był tajpan.
Wiedząc jak wąż jest groźny ruszyłam w stronę mamy, która była niedaleko i gawędziła z Katriną. Czułam, jak w moich żyłach pulsuje jad. Ledwo zdołałam do niej się doczołgać szepcąc:
-Mamo tam był wąż...
< CDN, tylko dalej jako Lili>



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz