Dziadek nic nie odpowiedział, ale po jego pysku widziałam, że nie żywi do mnie urazy za mój wybór. Machnął łapą. Myślałam, że wrócę do Jaskini losu, ale trafiłam da komnaty, w której stali Thalia, Shayning, Kimm i moja siostra - Kat.
Zdziwił mnie widok wielkiego lustra jako jedynego mebla. Mistrz Shay'a (o czym później się dowiedziałam) odwalił jakieś kazanie i Shay okazał się byś wyciorem do fajki (orzełkiem), a Kimm zapalniczką (smoczydłem).
Gdy nadeszła moja kolej na spojrzenie w lustro zobaczyłam biały pyszczek jakiegoś zwierzątka futerkowego.
-Nie, serio!...-Krzyknęłam z oburzeniem- On ma byś smokiem, tamten sokołem, a ja!- żarciem dla Kivera! To jakieś jaja.
Przez moje użalanie się nad sobą faceci zaczęli pokładać się ze śmiechu. Wrzeszcząca łasica musiała być komicznym widokiem. Duch zabrał głos:
-Lili nie denerwuj się. Ta łasica umie się obronić przed sokołem-Zanim skończył wykład wskoczyłam w plamę cienia na podłodze i przeniosłam się do mojej jaskini. Musiałam to przemyśleć. Tę mysz...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz