Teleportacja nastąpiła tak szybko, że zanim się spostrzegłem już byłem w Watasze Szklanego Lasu. Poznałem to od razu. Ludzkie chatki w których mieszkały wilki, porozsadzane po wszystkich terenach. Dzień był dzisiaj chmurny i wilgotny. Większość siedziała w rozwalonych domkach jednak pare wilków wybrało się dzisiaj na mały spacer. Niestety nie była to ani Malu, ani Coraline ani Sock... Trochę smutno było mi samemu przechadzać się po terenach. Jednak nie miałem zamiaru wyciągać ich na siłę z chatek. Postanowiłem, że sam się przejdę.
Miałem zamiar odwiedzić pewne miejsce, które mocno ugrzęzło mi w pamięci. I nie był to kanion, wąwóz w którym zginął mój przyszywany brat. Znaczy się ... on wciąż żyje, ale jako duch. Nie było to nawet pęknięte drzewo gdzie bawiliśmy się z Malu i Sockiem (czasem z Coraline). Nie były to nawet ruiny starej twierdzy Watahy Czarnej Krwi, starego wroga Szklanego Lasu, który dawno się wyniósł. Była to wielka szczelina w pewnym miejscu gdzie zostałem znaleziony.
Dotarłem tam szybko. Znalazłem to miejsce. Zajrzałem w głąb czarnej dziury. Musiałem być bardzo mały, żeby się tam zmieścić kilka lat temu. Usiadłem wśród kamieni i przyglądałem się miejscu. Moja mama miała dobry gust. Wiedziała w jakim miejscu będę bezpieczny, Westchnąłem. Mama .... Chciałem odejść lecz zobaczyłem dziwne lśnienie w dole. Nie... To nie może być ... Sięgnąłem ostrożnie łapą w głąb.... Jest! Na poduszkach palców wyczułem dotyk szorstkiej skóry. Delikatnie wyjąłem przedmiot. To notes. Odziany w czarną skórę. Bardzo stary ale miały, mieścił się w obu dłoniach jak biografia Bossquea. Kartki miał pożółkłe i pachniał starzyzną. Oberwany skórzany pasek zamykał obie okładki. Byłem ciekawy co znajduje się w środku. Jednak wolałem zostawić treść do jaskini. Byłem ciekawy co taki stary artefakt robił w mojej szczenięcej norce?
<> <> <>
Powoli odpiąłem ledwo trzymający się skórzany pasek i rozwarłem delikatnie okładkę. Pierwsza strona była wyrwana do połowy ale dostrzegłem delikatny pyłowy napis:
Marvel "Dziobek" Wolfi (czt. Łolfi) Przedstawia ....
Kim jest ta Marvel? Wiem, że waderą... Ale kim...? Znalazłem dziennik obcej wadery! A co jeśli go szuka? Mimo wyrzutów sumienia przewróciłem kartkę. Pierwsze strony były wyrwane więc przekartkowałem to co z nich zostało aż znalazłem kaligraficzny wpis:
"Gdybym miała umrzeć, nie chciałabym kwiatów. Chciałabym aby na moim grobie rosło drzewo. Owocowe. Aby rosło, rosło wraz ze mną. Aby jego owoce były najsmaczniejsze na świecie. Byłoby częścią mnie ....
Dalej wpis był urwany. Nie wiedząc czemu wzruszyły mnie jej słowa. Musiała być cudowną waderą. Przekartkowałem pare innych wpisów. Zostawię je na później.
"Wyobraź sobie, że mieszkasz w wiosce gdzie wilki przez całe życie toczą głaz. Kiedy podczas swojej drogi napotykasz kamień, mniejszy od swojego. Czy porzucisz pierwszy, tylko po to aby sobie ulżyć?
Kartkowałem dalej. Jej wpisy były piękne, kwieciste jakby wiedziała z życia więcej niż bogowie. Byłem ciekawy jej ostatniego wpisu więc przeleciałem na koniec. To co zobaczyło, przeraziło mnie. Ostatnia strona była na wpół wyrwana. Na samym środku, dużymi koślawymi literami był napis. Jednak najbardziej zamurowała mnie technika słowa. Była wypisana krwią.
Spójrz w twarz swojego kata.
Zaraz...zaraz.... Marvel!?
- THALIA!
<Thalio? Potem się okaże, że nasza matka będzie animagiem dlatego to przezwisko dziobek xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz