Doszłyśmy do rzędu jaskiń.
- To tutaj. Rozgość się. – powiedziała. Weszłam do środka. Był tam duży kamień, mała półka skalna i kawał drewna. Jaskinia była mała najwyżej na dwie osoby.
- Jak chcesz to możesz mieć współlokatora… - zaproponowała Katrina.
- Nie, na razie nie… - szepnęłam.
- To cześć. Dobranoc. – powiedziała i sobie poszła. Poczułam się dziwnie samotna. Chciałabym, żeby ktoś tu był, zaopiekował się mną, przytulił. Na razie o czymś takim mogłam zapomnieć. Rozpłakałam się. Łzy lały się cienkim strumieniem. Nawet nie chciałam ich zatrzymać.
- Co się stało? – spytał czyjś głos. Spojrzałam na wylot jaskini i zobaczyłam białego wilka z szarymi skrzydłami i cętkami na łapach.
- N-nic… - powiedziałam przerywanym głosem ocierając mokry pysk.
< Kimm? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz