- L- Lepiej… - szepnęłam. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam, ale było mi ciepło i jeszcze nigdy nie spałam tak dobrze od chwili narodzin.
Jak się rano obudziłam Kimm’ego nie było – tak samo jak całej reszty.
Wyskoczyłam z jaskini i pobiegłam nad jakieś jezioro. Wskoczyłam lekko do wody i wtedy zauważyłam Kimm’ego, który stał na brzegu bardzo smutny.
- Cześć. – powiedziałam cicho siadając obok niego – Co się stało?
Nie odpowiedział, ale sama już się domyśliłam.
- Kimm… - szepnęłam – Wiem jak to boli. Straciłam rodzinę i też rozpaczałam, ale … to nic nie daje. Życie jest zbyt krótkie, żeby rozpaczać. Wiem, że tak chcesz uczcić jej pamięć. Nie wyrzucaj jej ze wspomnień, ale żyj chwilą i zawsze o niej pamiętaj. To naprawdę pomaga… - zamilkłam na chwilę – Ja nie zapomnę nigdy o nich nawet, jeśli bardzo bym chciała.
Kimm spojrzał na mnie.
- Dlaczego?
- Spotkajmy się na tej górze wieczorem. Wtedy się dowiesz. – powiedziałam i odeszłam zostawiając Kimm’ego sam na sam z myślami.
Dzień szybko zleciał. Gdy słońce chyliło się ku zachodowi pobiegłam na górę. Tam stał Kimm.
- Spójrz… - wskazałam na trzy gwiazdozbiory uśmiechniętych wilków.
<Kimm? Dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz