piątek, 12 września 2014

Od Lebelle

      Delikatnie musnęłam piasek na dnie jeziora. Pojawiły się twarze rodziców i brata – wszystkie uśmiechnięte. Po pysku spłynęła mi łza, … ale tylko jedna. Nie miałam czasu na rozpacz. Musiałam iść dalej. Wynurzyłam się z wody i wyskoczyłam na brzeg. Otrzepałam białe futro. Długie włosy opadły na pysk, na którym malowała się determinacja i upór. Muszę znaleźć stado. Spojrzałam na księżyc. Była pełnia, srebrny blask oświetlał drogę. Podążyłam dalej.
      Gwiazdy nade mną układały się w trzy gwiazdozbiory wilków najważniejszych w moim życiu – tak postanowiłam ich pożegnać. Umieszczając ich na zawsze na niebie.
      Poranek przyniósł lepszy humor, pogodę, ale także i głód. Zjadłam trochę jagód, nie miałam czasu, by polować. Dalej pobiegłam. Po jakimś czasie morderczego biegu dotarłam nad wielką łąkę. Stał tam wilk. Nie było przy nim nikogo, więc nieśmiało podeszłam w jego stronę. Starałam się iść jak najciszej. Wilk jednak i tak odwrócił głowę i zobaczyłam, że to wadera.
- Szukasz czegoś? – spytała. Ja odchyliłam uszy do tyłu i zaczęłam się powoli cofać ze spuszczoną głową. Nie ufam obcym.
- Nie bój się nic ci nie zrobię. – powiedziała przyjaźnie wilczyca – Jak się nazywasz?
- Lebelle… - szepnęłam, ale trochę pewniej. 
- Nie należysz do żadnej watahy?
- Nie… ale szukam. A tu jest jakaś?
< Karino? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz