niedziela, 16 lutego 2014

Od Amicitii

 "Soczysta sarenka mi się dzisiaj trafiła" - pomyślałam. Nie zawsze udaje mi się taką znaleźć,ale tutaj jakoś strasznie dużo ich jest. Kryłam się wtedy na polanie, obserwując czujnie swoją skubiącą trawę zwierzynę. Rzuciłam się na nią, obnażając kły. Trafiłam ją prosto w szyję, uśmiercając zwierze na miejscu, bez zbędnego bólu. Ból jest niepotrzebny, zawsze tak uważałam i zawsze tak będę uważać. Skubałam powoli mięso, delektując się jego smakiem. Kątem oka, dostrzegłam czujnie śledzącą mnie parę błękitnych oczu. Podniosłam się spokojnie, nie spuszczając z nich wzroku.
  - To ci nic nie da. - rzekła zażenowana. - Gdybym chciała cię zaatakować, już dawno bym to zrobiła.
   Przeklęłam w duchu własną nieostrożność. Ale zawsze warto wyciągnąć przyjazną dłoń.
  - Witaj, jestem Amy, a ty?
Nieznajoma jakby trochę się uspokoiła.
  - Jestem Sombra, samica alfa Watahy Srebrzystego Nieba. Jak mniemam, nie masz watahy?
  - Skąd wiesz? - spojrzałam na nią zaskoczona.
   Ale ona tylko pokręciła łbem i wskazała łapą na górę oddaloną o jakieś dwie mile. Ruszyłam więc za nią w milczeniu. To, że łatwo nawiązuję przyjaźnie, nie oznacza, że lubię czcze rozmówki.
   Sombra wywarła na mnie dobre wrażenie. Może nawet znajdę tutaj dom, nie szukając kuzynostwa. Ale zawsze warto zapytać.
  - Kto jest w twojej watasze?
  - Wymienię ci może od razu, jakie też funkcje pełnią. No więc tak, ja, Charlie, posłaniec i moja następczyni...
   Wymieniała mi tak niektórych, aż wydałam z siebie okrzyk zaskoczenia.
  - Anabells jest w tej watasze?
  - Tak i jest egzorcystką. - powiedziała patrząc na mnie nierozumiejącym wzrokiem.
   Aż usiadłam. Takie szczęście! Poprosiłam Sombrę, aby jak najszybciej zaprowadziła mnie do jaskini,. Ruszyłyśmy biegiem, aż po jakimś czasie, wadera wyżaliła mi się.
  - Szkoda, że nie masz skrzydeł...
   Jak mogłam zapomnieć! Wymamrotałam zaklęcie i na moim grzbiecie pojawiły się skrzydła z piór, podarowanych mi kiedyś przez ptaki w podzięce za pomoc lasowi. Ona także rozłożyła swoje i poleciałyśmy na spotkanie mojej kuzynce. Po drodze, wyjaśniłam Sombrze swoją sytuację, ale myślami byłam już w jaskini, przy moim przyszłym szczęściu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz