Pewnej nocy byłam na otoczonej drzewami łące. Gwiazdy świeciły jasno, była pełnia. Zawyłam. Odpowiedziało mi wycie innego wilka, z bardzo bliska. Spojrzałam w kierunku dźwięku.
Między drzewami ujrzałam czerwono-czarną waderę. Ona też patrzyła w moim kierunku. Przestraszyłam się, bo pewnie weszłam na teren innej watahy, a to mogło się źle skończyć. Podkuliłam ogon i położyłam uszy. Ona zbliżyła się do mnie. W świetle księżyca wyglądała majestatycznie.
Gdy się do mnie zbliżyła, przyjrzałam się jej dokładniej, a ona spojrzała na mnie.
- Co robisz na terytorium naszej watahy? - spytała.
- J-ja nie wiedziałam, że to twój teren... - odparłam.
- Czy masz watahę? - spytała przyjaźnie.
- Nie.
- Jestem samicą alfa w Watasze Srebrzystego Nieba. Możesz do nas dołączyć, jeśli chcesz.
- Oczywiście, że chcę! - prawie krzyknęłam.
- Och, przepraszam, nie przedstawiłam się. Jestem Sombra.
- Ja jestem Lili.
- Chodź, zaprowadzę cię do naszej jaskini. - powiedziała
Gdy za nią szłam dosłownie promieniowałam szczęściem. Obawiam się, że było to widać, gdy weszłam do jaskini...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz