- T-tak, godzę się na to.
- Mam nadzieję, że przeżyjesz. - powiedziała beznamiętnie. - Ale teraz nie na to pora. Musimy szybko znaleźć Feniksa!
- Dobrze. - rzekłem tylko i pobiegłem za nią.
Znaleźliśmy Feniksa koło jeziora, chodził wokół niego. Anabells tylko do niego podeszła i rzuciła.
- Chodź, przydasz nam się.
Ten pobiegł za nią bez słowa, jakby często spotykały go takie rzeczy. Przez chwilę biegłem w tyle, jednak szybko się otrząsnąłem i dotrzymywałem kroku moim towarzyszom. Po jakimś czasie doszliśmy do Świątyni Dnia i Nocy. Tam zatrzymaliśmy się.
- Co teraz? - spytałem Anabells.
- Musisz wzlecieć do nieba o każdej porze dnia.
- Ale jak mam to zrobić?
I wadera i Feniks spojrzeli się na mnie dziwacznie. Naprawdę nie wiedziałem jak to zrobić, więc ponowiłem pytanie. W końcu Anabells otworzyła usta i powiedziała...
<Anabells?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz