poniedziałek, 10 lutego 2014

Od Feniksa

   Gdy tylko mnie wygnano pobiegłem do lasu. Jednak wtedy się zaczęło... Moje moce zaczęły się objawiać. Podpaliłem prawie cały las, więc uciekłem czym prędzej. To się powtarzało wiele razy, z wieloma watahami. Nigdy nie miałem domu na czas dłuższy niż kilka tygodni. Wędrowałem po kolejnym lesie, rozmyślając o tym, jakby tu zapanować nad swoją mocą, aż zobaczyłem czerwono-czarną wilczycę. Podszedłem do niej i zacząłem rozmowę.
 - Cześć! Jestem Feniks, a ty?
 - Jestem Sombra.
 - Cudowne imię... Wyglądasz władczo, masz watahę?
 - Dziękuję... - zaczerwieniła się, czego nie było widać przez czerwone futro. - I tak, mam watahę. A mianowicie watahę srebrzystego nieba. - spuściła po mnie wzrok. - Może chciałbyś dołączyć?
 - No pewnie, ale... - nie dokończyłem. Po prostu nie wiedziałem co powiedzieć.
 - Chodź za mną. Oprowadzę cię, poznasz innych...
   Od tamtej pory nie byłem już taki jak kiedyś. Skrywałem przed nimi wiele rzeczy... Nie mówiłem im nic o sobie, nie zadawałem tak wielu pytań...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz