czwartek, 6 lutego 2014

Od Sombry

   Otworzyłam oczy po głębokim śnie. Wstałam, prawie na samych poduszkach łap i rozejrzałam się po jaskini. Byli tam wszyscy: Charlie spała obok mnie. Nie usłyszała jak wstawałam bo cały czas chrapała w najlepsze. Rozejrzałam się i zobaczyłam Moon... Ortanusa... Inę... Jokera... Jednak zauważyłam też inną, bardziej niepokojącą rzecz. Przebiegłam wzrokiem po kątach i utwierdziłam się w przekonaniu, że Anabells zniknęła.
   Cicho wyszłam z sypialni. Poczułam, jak świeże powietrze uderza mnie w nos. Moje oczy musiały przyzwyczaić do nocnego światła, ale już po chwili widziałam wszystko, w tym ciemny kształt obok urwiska. Podeszłam do Anabells i trąciłam ją w łapę.
  - Nie możesz spać...?
  - Mogę, ale nie chcę. - odpowiedziała szorstko. - Nie mogę znieść tych obcych śpiących koło mnie.
  - W takim razie coś ci pokażę... - rzekłam tajemniczo. Zachęciłam ją wzrokiem i poszłam w górę pobliskiego zbocza.
   Po kilku potknięciach (szczyt do łagodnych nie należał) dotarłyśmy na piękny górski szczyt. Była tam naturalnie wydrążona jaskinia. Razem z pięknym krajobrazem, tworzyły coś w rodzaju domku z widokiem. Anabells patrzyła na to, a jej oczy nie wyrażały żadnych uczuć.
  - I co chciałaś mi pokazać?
  - No... No to. - odparłam
  - A co ja mam do tego?
Byłam trochę skołowana. Gdy ja pierwszy raz zobaczyłam to miejsce (Ortanus mi je pokazał) oniemiałam z wrażenia. - Skoro nie chcesz mieszkać razem z innymi możesz spać tutaj.  - powiedziałam siląc się na normalny ton. Byłam ciekawa co odpowie...
<Anabells?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz