Obudziły mnie głosy dochodzące z zewnątrz. Wstałem i otrzepałem się stając na dwóch łapach. Wyszedłem z jaskini nie zwracając uwagi na innych. Nadepnąłem jednej z wader na ucho. Warknęła, nawet nie otwierając z oczu, ale zignorowałem ją. Gdy wydostałem się w końcu z groty, opadłem na cztery łapy i pobiegłem w stronę "Leśnej lilii".
Tuż przed budynkiem zatrzymałem się i stworzyłem "fantoma" z cieni okolicznych drzew. Zawinąłem się wokół jego szyi udając szal. Pokierowałem go w stronę budynku. Podszedłem do jednego ze stołów i pochyliłem się do klapy w podłodze. Otworzyłem ją i wyjąłem małe zawiniątko. Ostrożnie kazałem fantomowi podać je mnie, a gdy było już w moich łapach otworzyłem je zębami. Na rękę kukły wysypały się małe, zielone kulki przypominające fluorescencyjną rybią ikrę. Zachichotałem na ten widok. Rozkazałem postaci schować niedoszłe ryby do niewidocznej kieszeni i pobiec do lasu. Tam zobaczyłem czarną waderę, pochylającą się nad jakąś małą konstrukcją.
- Shihihihihi...
- Kim jesteś? - zapytała pozornie szorstko. Ja jednak wyczuwałem w jej głosie płaczliwą nutę.
- Nie poznajesz mnie Ino, wilczyco, której rodzina umarła przeze mnie? - odparłem.
- Joker...
- Brawo! Zagadka rozwiązana! - wykrzyknąłem.
- Po pierwsze: Nie krzycz. Po drugie: Wynoś się. Nie chce się zadawać z kimś takim jak ty...
- Och, to smutne... - powiedziałem zgryźliwie. - Jednak ja mam coś, co może cię zainteresować. - Zszedłem z fantoma i kazałem mu wysypać kulki na ziemię.
- Co to ma niby być? - spytała zaskoczona.
- Co, to ty nie wiesz...? - powiedziałem aluzyjnie - Zastanów się jeszcze trochę...
<Ina?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz