To pytanie targało mną już dłuższy czas. Panowała niezręczna cisza, to był idealny moment! Musiałam się przemóc.
- A-anabells... - powiedziałam.
- Hmmm? - mruknęła nawet na mnie nie patrząc.
- Jak się nazywał twój narzeczony?
- A ty skąd to wiesz?! - naskoczyła na mnie. Wiedziałam bo nie chciała tego ukrywać. Czasami widać było przebłysk smutku po stracie ukochanego w jej oczach. Tego, że to był narzeczony się domyśliłam.
- Zgadywałam. - odparłam.
- A czemu niby mam ci to mówić?
- Bo to bardzo ważne...
<Anabells?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz