poniedziałek, 6 października 2014

Od Anashelle

      Może inni tego nie zauważyli, albo nie odczuli tak dotkliwie jak ja tego, że Shyning odszedł od watahy... Podczas gdy wszyscy bawili się na trwającej już kilka dni imprezie- ja siedziałam w mojej jaskini... sama. Nagle dostałam impuls poczułam dziwną obecność kogoś bliskiego mojemu sercu. Wybiegłam z jaskini rozglądając się w ciemnościach nocy. Między drzewami zobaczyłam przemykającą sylwetkę wilka o błyszczącej sierści. Bez namysłu popędziłam za nim w pościgu.





      Zjawa zatrzymała się dopiero na klifie. Stałam tylko 2 metry od niej i widziałam wszystkie detale na jej sierści. To na pewno nie był duch kogoś kogo znałam, ale był mi przychylny. Duch skoczył przez krawędź klifu. Zamiast spaść na dół przemienił się w błyszczący błękitem woal. Czułam, że po jego drugiej stronie odnajdę szczęście. Wskoczyłam w niego.
       Przez parę minut miałam wrażenie, że unoszę się w próżni. Otworzyłam, wcześniej zamknięte, oczy. Otaczała mnie błękitna materia formująca przede mną tunel. Wypadłam z niego prosto na Shyninga, u boku którego biegła Thalia. Potoczyliśmy się w kupę liści przysypaną cienką warstwą dopiero co spadłego puchu.
<Shyning?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz