poniedziałek, 13 października 2014

Od Kimm'iego

Pchnąłem ciężki mosiężne drzwi. Ujrzałem okrągły stół a dookoła złote trony. Największe trony były na samym przedzie. Były Diamentowe, nie złote jak reszta. Kolejno siedzieli (jak wskazówki zegara czyli od tronów diamentowych):
Noche i Tago
Bosque
Morto
Mall
Opues

- Kimm?
- Tak Dziadku? - Jęknąłem przerażony.
- Noche i Tago chcieli ci coś przekazać. - Uśmiechnął się.
- Prawda Kimm. Ostatnie wybraliśmy cię na opiekuna nowego Szczeniaka Boga. Nazywa się Falvie i będzie twoją córką. Twoją i Lebelle, siostrą Lizzley'a, Clear i Charlie. Musisz ją chronić i wychować jak najlepiej. Staraj się. Damy ci ją jako szczeniak, ale za tydzień będzie już dorosła. Dobrze?
Nie wiedziałem co powiedzieć. Ja miałem się zajmować szczeniakiem bogów... Ale ja już mam i będę mieć następne... A teraz kolejne... Ale wiedziałem, że muszę.
- Zgadzam się.
Nagle mój naszyjnik od Bosque wybuchł i ukazał małą kulę energii a w niej szczeniaczka. Kula spadła jak piórko na ziemię i znów zawisła mi na szyi jako naszyjnik. Mała waderka otworzyła oczka i spojrzała na mnie.
- No Falvie. Dziadunio wypuszcza cię do Taty.
Szczeniaczek wskoczył mi w ramiona. Była... Śliczna. Nawet ciut do mnie podobna. Jej oczy były różowe, sierść zielono-biało-różowa a sama waderka uśmiechnięta. Zauważyłem, że wyczarowała sobie kanapkę. Miała więc zaawansowaną moc jak na szczeniaka. Potrafiła zrobić coś z powietrza.

- Hej córciu. - Uśmiechnąłem się. Mała roześmiała się i złapała mnie za nos. Była słodka.
- Więc Kimm. Ta oto Falvietta zostaje oddana ci pod twoje skrzydła. Zajmuj się nią. Na swoim świecie poznasz ją dokładniej...
I znów byłem na normalnym świecie. Wszyscy zebrali się dookoła nas. Falvie Oglądała ich ze zdziwieniem.
- Kimm, kto to? - Zapytała Kat.
- Moja... Córka...
- Masz jeszcze jedną córkę? - Zapytała zdziwiona Lebelle.
- Le, to Nasza córka. Jednak, nie jest taka zwyczajna...
<><><><><>
- Tato! - Jęczała Fal.
- Nie Falvie. Liz i Clear są dorośli. Charlie tak samo.
- Ale tu nie ma szczeniaczków! - Jęknęła bliska płaczu waderka. Wyczarowała sobie swoją ulubioną kanapkę.
- Może powinienem ci zrobić dietę bez-kanapkową? - Zachichotałem.
- NIE! - Wrzasnęła Fal.
- Żartuje. Idziemy do mamy?
- A co robi?
- Nie wiem, dlatego idziemy. - Uśmiechnąłem się. Ruszyliśmy z Falvie do Lebelle.
<><><><><>
- Hej misiu. - Uśmiechnąłem się. - Co tam?
- Okey...
- Dalej nie jesteś przyzwyczajona do tego szkraba?
- Czuję jakbym... Ją urodziła, ale tego nie zrobiłam...
- I tak to nasza córka. Potężna córka. Córka z mocami każdego Boga.
<Lebelle? Albo Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz