- Być może wiem gdzie ona jest - uśmiechnąłem się złośliwie.
- A co ona jest taka ... hmm ważna ? - spytał najwyraźniej nie wiedząc że żartuje.
Przewróciłem oczami.
- To był żart! Wy wadery nigdy nie wiecie o co chodzi ... - przychnąłem żartobliwie i odwróciłem się gotowy do odejścia.
- Nie czekaj! - pisnęła Scarlet.
Znowu przewróciłem oczami.
- Znowu! - krzyknąłem i odwróciłem się.
- Oj tam! - zaśmiała się - A więc eee ...
- Tajfun.
- A więc Tajfunie - poprawiła się - Zaprowadzisz mnie?
Kiwnąłem głową i odleciałem.
- TAJFUN! - krzyknęła - NIE MAM SKRZYDEŁ!
Na krzyknięte imię "Tajfun" wszystkie drzewa zaczęły się niespokojnie gibać.
- Po pierwsze .. - powiedziałem niespokojnie - To był żart .. zauważyłem. A po drugie .. - przełknąłem ślinę - Wezwałaś Tajffuna ...
Smok wyłonił się zza drzew i poleciał prosto do nas.
Wadera krzyknęła i przygotowała się do ucieczki ale ja zleciałem i zatrzymałem smoka.
- Tajffun .. - mruknąłem - W ogóle dlaczego mam takie samo imię jak ty?!
- Dokładniej prawie takie same - uśmiechnął się.
- Nie ważne. Pomyłka .. - westchnąłem - Ale skoro już tu jesteś ...
Odwróciłem się by popatrzeć na Scarlet która skumała już o co chodzi i powoli wycofywała się ..
- O, nie nie nie nie nie .. - pisnęła ale ja ją złapałem i wrzuciłem na grzbiet.
<>Kilka minut później<>
- AAAAA! - wrzeszczała wadera a ja śmiałem się (no trochę z niej ..) z przodu. - To nie jest śmieszne!!!!
- Czyżby? - uśmiechnąłem się i dałem znak smokowi. Ten poszybował w górę jak korek.
Wadera jeszcze bardziej wrzeszczała.
<Laver? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz