- A to była twoja ulubiona zabawka - westchnęła radośnie.- Uwielbiałam patrzeć jak próbujesz na nią zapolować.
Przyjrzałem się z zdziwieniem dziwnemu przedmiotowi.
- Że niby to? - zapytałem. - Tego się zjeść nie da, jak mogłem to lubić!?
Kesha zaśmiała się. Oglądałem dalej kiedy natknąłem się na drewnianą tabliczkę. Dopiero teraz spostrzegłem, że to rysunek. Przedstawiał on dwa wilki, z nosami przy sobie w świetle zachodzącego słońca. Obrazek był pokolorowany byle jak ale poznałem moją kreskę + wielki napis "Lof forewer"
(Proszę nie kopiować, gdyż ten bazgroł jest moim dziełem)
- To moje? - zapytałem z miną, jakbym właśnie oglądał zdjęcia z dzieciństwa mówiąc "Serio to byłem ja!?"
- Tak...- westchnęła matka. -Pięknie wtedy rysowałeś ...
- Rany julek co mi wtedy w głowie siedziało ...
- Och przestań - zaśmiała się mama. - To urocze.
- Bueee - wzdrygnąłem sie i odłożyłem tabliczkę. - Za dużo słodyczy ...
Miałem właśnie szukać dalej kiedy moją uwagę przykuł jeden szczegół. Wilki na rysunku okropnie przypominały mi pewną parę z mojej watahy ... Jednak nie miały skrzydeł. Wzdrygnąłem sie na myśl o Sombrze. Było to okropnie wspomnienie, bardzo łzawe wspomnienie. Nie mogłem przestać o tym myśleć...
<Może będzie C.D.N a może nie :P >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz