- Zamknij się Tajfun to nie jest śmieszne! – darłam się, bo smok właśnie zrobił korkociąg prawie mnie zrzucając. Gad odwrócił głowę i powiedział:
- Ale to chyba nie było do mnie co?
- Nie, nie oczywiście, że nie… - zreflektowałam się. Nagle o czymś sobie przypomniałam.
- Tajfun, tak ten Tajfun – tam zostały moje zwierzaki musimy wróóóóócić! – wrzeszczałam ochryple.
- Na rozkaz! – powiedział spokojnie i zawrócił się wraz ze smokiem. Pod krzaczkiem czekały na mnie kotek i paw. Zeszłam drżąc ze smoka i rzuciłam się z miłością na ziemię.
- Kochana ziemia! – powiedziałam – Niegdy więcej mnie na to nie namówisz ty … ty…
- No? Co? – dopytywał się rozbawiony. Machnęłam tylko ogonem i dałam znak zwierzakom, że mogą wyjść.
- To Helly, a to Kively. To Tajfun. – przedstawiłam ich sobie.
- Musimy iść do TEJ watahy.. – powiedział chichocząc Tajfun.
- No właśnie IŚĆ. Będziemy IŚĆ.
< Tajfun? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz