wtorek, 14 października 2014

Od Scarlet

      Na niebie pojawiła się tęcza, a motyle latały wokół mnie. Szłam dalej niezmordowanie, choć nogi powoli odmawiały mi posłuszeństwa. Obok dreptała Helly, a nad głową leciał Kively.
- Daleko jeszcze? – jęczała kotka.
- Na marudź. – zbeształ ją ptak – Scarlet dobrze wie, co robi.
- Wiecie kochani już dawno straciłam nadzieję, że kogoś znajdę, jakąś watahę. Idziemy już tak długo.
       Kively usiadł mi na ramieniu.
- Mogę się przelecieć i zobaczyć czy jest coś w pobliżu. – zaproponował.
      Westchnęłam:
- Jeśli masz ochotę… - i mój Rajski Paw odleciał. Hell znowu jęknęła:
- Łapy mnie bolą. – wsadziłam ją sobie na grzbiet i podążyłam dalej. Po pół godzinie nadleciał Kiv.
- I co? – spytałam.
- Zauważyłem niedaleko wilka! Szybko chodź! – pobiegłam w kierunku wskazywanym przez towarzysza. Rzeczywiście – stał tam biały skrzydlaty wilk.
      Wyszłam nieśmiało zostawiając zwierzątka pod drzewem.
- Cześć. – powiedziałam cicho. Podskoczył wystwaszony.
- Ale mnie przestraszyłaś. – powiedział z wyrzutem.
- Jestem Scarlet i szukam watahy.
<Tajfun?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz