wtorek, 7 października 2014

Od Sunset

Przyjrzałam się dokładnie spadającemu płatku wiśni. Był przepiękny. Różowo biały spadający wraz se swoim stadem. Nie różnił się od innych niczym ale dla mnie był wyjątkowy, bo to właśnie na nim skupiłam uwagę. Mógł być to jakiś inny płatek, ale nie był. Złapałam go w obie łapy. Bałam się, że mi ucieknie toteż bardzo ostrożnie rozwarłam pięści. Był tam wciąż. Delikatny trochę zmięty. Pachniał wiśniami. Tchnienie wiatru wyrwało go z mych objęć. Płatek poszybował za swoim stadem, a ja odprowadziłam go tęsknym wzrokiem.
<> <> <>
Nigdy nie nauczę się żyć. Nigdy nie poznam tego świata. Sama nawet nie znałam siebie. Po prostu wykorzystałam ciało wadery do życia. Było to okropne. Złe.
 Siedziałam w tej jaskini już długi czas. Była inna od zwykłych, ale pewnie nie była jakaś tam wyjątkowa. Bycie innym nie znaczy, że jest się wyjątkowym. Zagryzłam wargę. Usłyszałam tchnienie więc odwróciłam się błyskawicznie. Stał tam basior. Spojrzenie jego błękitnych magnetycznych oczu był tak przerażający aż zrobiłam coś dziwnego. Nie wiedziałam czy to zalicza się do normalnych, ale basior przeraził się. Opadłam na kolana. Otoczyła mnie zielona mgła a ja wyszeptałam nie swoim głosem:

"Podjąć musi wilków siedmioro wyzwanie,
Inaczej świat pastwą morderstw i krwi się stanie,
Przysięga duszą wilczą dochowana będzie,
A wróg w zbrojnym rynsztunku u wrót watahy siędzie."

Mgła zniknęła a ja zakaszlałam. Basior przyglądał się mi z ciekawością.
- Jestem Shayning a ty?
- Sunset - odparłam bez oporu.
- To co przed chwilą zrobiłaś ...
- Sama nie wiem co to było - przyznałam.

<Ktoś? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz