Spojrzałam zamglonymi oczami na Strangera. Patrzył na mnie swoimi zatroskanymi oczami, które ucieszyły się na widok mojego lekkiego uśmiechu. Chciałam się podnieść, ale straszliwy ból w płucu poinformował mnie, że nie uda mi się tom nieważne, jakbym chciała. Padłam więc z powrotem na ziemię i wbiłam tęskne spojrzenie w Strana. Był coraz bardziej przerażony moim stanem. Chciałam się pożegnać, ale przypomniała mi się jedna bardzo ważna rzecz.
-Stranger, kochany...Musisz zaopiekować się Kimike, jak już tu przyjdzie...Nie pozwól, by była głodna...Lub samotna... - wyszeptałam.
Moją czaszkę rozdarł ból nie do wytrzymania, krzyknęłam, przez co musiałam kaszlnąć. Z moich ust wyleciała reszta wody i kawałki płuc. Złapałam Strangera za łapę, gdy zaczęłam spazmatycznie wykasływać krew, która zalegała mi w płucach. Po chwili drgnęło mną po raz ostatni, moje serce przestało bić, a usta ułożyły się w nieme 'Przepraszam'. Tak umarłam, ostatecznie. Morze pochłonęło moje zwłoki, a Stran patrzył oniemiały, wrośnięty w ziemię, jak odpływam, by poznać dalekie lądy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz