środa, 25 lutego 2015

Od Anashelle CD Shayninga

      Poszłam na kępę siana i zapatrzyłam się w sufit. Skała. Skała. Skała, skała, skała... Shayninga nie było, siedziałam tu... SAMA. Położyłam głowę na łapach. Jedyne co mogłam robić, to patrzeć jak sylwetka Shaya rozpływała się w oddali...
      Obraz przed oczami zaczął mi się rozmazywać. Zamknęłam na chwilę oczy... Otworzyłam je, kiedy poczułam ból. Uświadomiłam sobie, ze od rana nic nie jadłam... po za wiewiórką. Wstałam. Czy mi się zdaje, czy przed chwilą było południe? Teraz jest wieczór...
   - Już jestem - powiedział znajomy głos. Odskoczyłam przerażona. To był tylko Shay. - Jestem aż tak bardzo straszny? - zapytał zdziwiony.
   - Nie po prostu... już wróciłeś? Dopiero co wyszedłeś... - odpowiedziałam zdezorientowana. Shayning zaczął się śmiać.
   - Mówiąc ,,dopiero'', masz na myśli kilka godzin?
   - Jaaa...
   - Komuś się chyba przysnęło.
<Shay? Idziemy spać? Jest późno>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz