czwartek, 26 lutego 2015

Od Shayninga CD Anashelle

Mijały godziny. Wciąż siedziałem i patrzyłem na Altaira. Anashelle powiedziała, że powinien się zaraz obudzić. Hope tuliła się do matki. A ja wciąż obserwowałem syna.
Po pewnym czasie dostrzegłem mały ruch. Zareagowałem. Szybko podskoczyłem do niego. Szczenię rzeczywiście się poruszyło. Nachyliliśmy się nad nim z partnerką. W jej oczach pojawiła się nadzieja. Hope pacnęła brata łapą.
Altair otworzył oczy. Jednak nie były niebieskie. Były krwistoczerwone. Przeraziłem się. Wilczek kaszlnął, a z pyska buchnął mu obłoczek cienia. Po chwili oczy znów zrobiły się morsko niebieskie. Zamrugał.
- Altair - wyszeptała Ana, przez łzy.
- Mamo? - zapiszczał. Zwrócił się ku mnie. - Tato?
Hope podskoczyła do niego. Altair ziewnął, ignorując uradowaną siostrę.
- Shay muszę ci coś powiedzieć - szepnęła Ana, tak by dzieci nie słyszały. 
- Tak?
- Z nim coś jest nie tak... Jego dusza... W jego duszy zalęgł się odłam rdzenia. 
- Co to znaczy? - zapytałem nic nie rozumiejąc.
- On jest taki, bo ma kawałek duszy demona w sobie, Shay - zapiszczała Ana przez łzy. - A co jeśli... jeśli... On się stanie... NIM?
- Nie może - przytuliłem partnerkę, choć sam byłem przerażony. Obserwowałem, tuląc ją, ponad jej ramieniem Altaira, który siedział nienaturalnie spokojnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz