środa, 25 lutego 2015

Od Anashelle CD Shayninga

  - Shayning? - zapytałam. Na dworze było ciemno i mogę przysiąc, że jest noc.
  - Ana... Obudziłaś się?
  - Tak. Gdzie idziesz? Jeszcze nie jest rano...
  - Muszę coś sprawdzić. Zaraz przyjdę - uśmiechnął się i wyszedł po za barierę.
      Znów byłam sama. Postanowiłam się przejść. Cały dzień siedziałam w jaskini i siedziałam bezczynnie. Wstałam i otrzepałam się z siana.
      Dotknęłam bariery łapą i przez chwilę nic nie robiłam. Po raz pierwszy przez nią przeszłam. Miałam wrażenie, jak by na moim futrze osiadła woda. Całkiem, jakbym weszła pod wodospad.
      Szłam przez las. Nagle coś przywarło mnie do drzewa. Demon. Krzyknęłam, ale dźwięk przypominał bardziej pisk. Zaczęłam się dusić.
      W pewnym momencie kreatura puściła, zamieniając się w chmurę dymu. Złapałam się za szyję. była otarta, ale ciekła z niej krew. Widziałam, jak osadza się na mojej łapie. Z mroku wybiegł Shay.
   - Ana!
   - Czajnik...- pokazałam krew. Basior obejrzał ranę i przyłożył do niej łapę. Jęknęłam, ale po chwili było już lepiej. Po ranie nie było już śladu.
   - Co przyszło ci do głowy?! - krzyknął Shay przełykając łzy. - Mało co nie dostałem zawału!
   - Prze... Przepraszam... - pisnęłam. Partner tylko objął mnie i wróciliśmy do jaskini.
<Shay?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz