niedziela, 8 lutego 2015

Od Shayninga

Martwiłem się. Moja głowa stała się śmietnikiem niepotrzebnych myśli. Nie podobało mi się to. To wszystko jest takie przytłaczające...
Współczułem parze Alfa. Chciałem im pomóc, jednak oni upierali się, że to ich rola, i nie chcą  zawieść watahy. Wierzyłem im. I miałem wielką nadzieję, że nie zawiodą.
Byłem Deltą, prawą ręką Alfy i przywódcą wojowników.
Ja też nie zawiodę.
<> <> <>
Wszedłem znużony do jaskini. Miałem dość tego wszystkiego. Stresów itp...
Nagle zdałem sobie sprawę, że pomyliłem jaskinię. Znajdowałem się w jaskini Anashelle, która stała niedaleko i przypatrywała się mi.
- O przepraszam pomyliłem się - chciałem wyjść ale Ana mnie zatrzymała.
- Nie.. Nie idź.. Proszę.
Zatrzymałem się i rzuciłem jej troskliwe spojrzenie. Była przygnębiona.
- Coś nie tak..?
- Nie nic.. - spuściła wzrok. - Słuchaj Shay.. Ja po prostu... Nie wiem co się ze mną dzieję. Ja rozumiem ale... Ty tak dużo czasu poświęcasz tej wojnie... Ech, jestem głupia!
Nagle zrozumiałem co mi chciała przekazać.
- Przepraszam - podszedłem do niej i ją przytuliłem. - Wcale nie chciałem cię zaniedbywać... Ja po prostu martwię się o watahę,,, Wybacz.
- Nie nie - pisnęła. - Nie rób sobie nic z moich słów.  Wiesz po prostu chciałam jeszcze raz się do ciebie przytulić.
Wtuliła się we mnie. Była taka ciepła... Naprawdę ją kochałem. Jednak sam czułem wyraźnie tą barierę która rosła między nami z każdym dniem. Chciałem ją przerwać, raz na zawsze jednak ona uparcie stała w miejscu.
< Ana? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz