poniedziałek, 23 lutego 2015

Od Sashy " Umarłam"

Dzień w dzień myślałam nad swoim wyborem. Przodek dał mi czas na wybór, ale ja wciąż nie mogłam go wykorzystać. Czy powinnam wrócić...? Czy zostać...? Mogłam żyć, jednak po śmierci zginąć... na zawsze. Mogłam umrzeć, ale mimo wszystko wciąż istnieć. Nie wiedziałam. Nikt nie potrzebował mnie tam, na dole. A na górze... Też. Jednak.. Tu jest moje miejsce. Jako duch.
 Parę dni temu dowiedziałam się, że umarłam. Moje ciało zostało pochowane w wiosce. Jednak dusza nie trafiła do nieba. Swoją wewnętrzną siłą wytworzyła sobie ciało zastępcze, kruche i słabe.  Byłam duchem. Rozstrzępionym pomiędzy dwoma światami, z czego dawno powinnam być na czwartym księżycu. Przypomniałam sobie słowa babki, która mówiła, że nasze dusze dzielą się na kilka części. 
Jedna zostaje w ciele.
Druga na ziemi.
Inna powtarza wciąż swoją śmierć.
A inna, najważniejsza, jest na 4 księżycu, w Krainie Duchów.
 Niektóre duchy uciekają z Krainy. Pozbywają się największej części duszy, która jest na 4 księżycu, stają się słabe i niestabilne. Drugą największą częścią duszy jest ta na ziemi, nie widoczna dla wilczego oka.  Wtedy duch ma możliwość chodzenia po ziemi. Jednak później nie może już powrócić. Pozbył się części duszy, Jedynym wyjściem, jest połączenie duszy z czyjąś. Wtedy duch staje się silny i może otworzyć wrota do Krainy, bez sprawy Morto. 
Morto jest spoko. Nie wiem czemu wilki, tak źle go osądzają. Morto nie lubi żywych.Ani bogów, za to co mu zrobili. Za to uwielbia zmarłych. Jest naszym dowódcą, opiekuje się nami. Morto jest dobry. 
Nie wiem, dlaczego wszyscy śmiertelnicy wyobrażają sobie krainę duchów, jako straszne, ponure miejsce. Kraina Duchów jest niedostępna dla wilków, których dusza, stabilnie przylega do ciała. Przyjmuje kształt płaszczyzny spowitej mgłą. Krainy na 4 księżycu nie da się opisać. To miejsce, poza przestrzenią i czasem.
Ale mimo wszystko - jest piękna.
Istnieje pewne miejsce, którego nie widział nikt, oprócz bóstwa. Jest to Entonium. Tak, nazywali je starsi. Wilki nie wiedzą o tym. Duchy tak jednak nikt nie widział go na oczy.
Jest straszne. To tam trafiają złe duchy, rdzenie demonów, oraz wszystkich rodzajów przeklęte przedmioty. Taki śmietnik. 
Wilki nazywają to Otchłanią. 
Jest upiorne i znajduje się głęboko, głęboko w przestrzeni. Pilnie strzeżone. Piekło. Może nawet gorzej.
Istnieją jednak dwa znane mi miejsca, gdzie bariera jest naderwana, a klątwy wyciekają stróżkami. Wodospad Finn oraz Podziemny krzyk. Znajduje się tam maleńka szczelinka, nawet nie wielkości łapy. Wody wodospadu są przeklęte, nie można z niego pić. Nijaki wilk Ortanus wpadł kiedyś w te wody. Stracił skrzydła i prawie umarł. 
Zapowiada się wojna z demonami. Ich rdzenie wzrastają na sile.
Czym są rdzenie? To jest niczym dusza, dla demona, jednak ta ma swoje właściwości. Demon nie ma ciała. Demon to sama dusza, aura, przekleństwo. Aby móc poruszać się w świecie wilków, jego rdzeń musiał by uciec z Otchłani.
Zawładnąć ciałem, pokonując duszę siedzącą w jego ciele. Shayning miał już taki przypadek. Wie, że to nic miłego. 
Demony jednak z biegiem czasu stały się inteligentniejsze. Zamiast polować na cudze ciała, zaczęły tworzyć nowe. Z ciał nieowianych duszą inaczej zwłokami. Jednak zwłoki zawładnięte rdzeniem demona, tracą swój pierwotny kształt. Stają się zmodyfikowane, niczym zombie, gdzie nie gdzie wystają im nagie kości.
Coraz więcej demonów wycieka przez strzeliny. Budują gniazda, w których się odradzają, tworzą nowe ciała ze zwłok. Dlatego od zawsze byłam przeciwna pochowaniu ciała. 
Byłam ciekawa, czy moje ciało, kiedyś zostanie zabrane. Pozbycie się kłębka mojej duszy z ciała, nie stanowi dla demona żadnego problemu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz