Shay patrzył na mnie wystraszony.
- Ana! Wszystko OK?
- Nie... za... bardzo... - wydukałam. Pękała mi głowa. Wszędzie te informacje o wojnie... Teraz tylko ja jestem szamanką, więc mam tak ze dwa razy więcej roboty. To wszystko to za dużo jak dla mnie.
- O co chodzi?
- O nic - popatrzyłam na niego. Wskoczył szybko i położył się obok mnie.
- Przepraszam... Nie powinienem wychodzić po nocy i zostawiać cię samej...
- Nie będę cię tu trzymać na uwięzi - odparłam. Ostatnie, co zobaczyłam przez zaśnięciem, był uśmiech Shayninga...
<Shay?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz