środa, 18 lutego 2015

Od Scarlet

      Wyczuwałam, że dzieje się coś złego. Wszystko spowiła ciemność, las nie był już taki jak kiedyś. Do nor niedaleko wprowadziły się ogromne pająki, a w górach zaczęły panować jakieś nieznane smoki z północy. Bałam się wystawić nos z jaskini. Gdyby nie pogłoska, która dotarła do mnie…
      Na drodze stał czarny, widmowy koń.
      Kościste skrzydła rozłożył na całą szerokość. Cofnęłam się jednak głowę miałam podniesioną. Rumak zarżał przeraźliwie i stanął dęba. Jego zęby błyszczały w promieniach słońca, a kopyta straszyły ciężkimi podkowami. Wzrok skierowałam w stronę morza. Klif, gdzie zginęła Sombra. Tłoczyło się tam całe stado jeleni. Miały czarne futro i białe poroże. A to nie jest połączenie dla dobrych stworzeń. Przywódca zaryczał i pochylił głowę. Cały tabun spłynął na mnie. Ryzykowałam dużo, ale pobiegłam im na spotkanie. To rozwścieczyło je jeszcze bardziej. Widmowy koń-przywódca zarżał i wzniósł się w powietrze. Biegłam prosto w objęcia śmierci…
<C.D.N.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz