sobota, 28 lutego 2015

Od Altaira

Pierwsze godziny życia ciągnęły się jak męczarnia. Nie wiedziałem gdzie jestem, co robię, kim jestem i co się wokół dzieje. Byłem niczym mgła w przestrzeni, gdzie nic nie można było dojrzeć. Istniała tylko świadomość.
To była pierwsza godzina.
W drugiej godzinie coś wtargnęło w moją przestrzeń. Czułem jakbym wyciekał z pod własnej kontroli. Chciałem złapać siebie... Wiem, źle to brzmi.  Coś znów mną targnęło. Bawiło niczym lalką. Mój umysł powoli przestawał istnieć. Natrętna siła znów uderzyła. Spięła i uciekła. Dusza spadła na mnie jak kamień a ja zapadłem się w kolejną ciemność pode mną...
 <> <> <>
Zdałem sobie sprawę, że moja kontrola nad sobą nie ograniczyła się. Wręcz dała kolejne możliwości. Całe moje ciało przeszły nerwy, które czułem wyraźnie. Ogarnęła mnie buzująca energia, która kazała mi coś zrobić. Otworzyłem oczy.
Pierwsze co poczułem, to mdłości. Niechciana energia, jakiś śmieć w organizmie chciał wyjść na zewnątrz. Gardło mnie za szczypało więc kaszlnąłem. Obłok cienia buchnął mi z pyska. Poczułem ulgę więc odetchnąłem. W rozmazanym obrazie przede mną wykryłem dwie postacie. Coś mi mówiło, że ich znam...
- Mamo? Tato?
Altair - pisnęła ta czarna, a ja od razu poczułem do niej ogromną sympatię. Instynkt potrzebował jej ciepła. Po chwili świat się wyostrzył. Wszystko działo się naprawdę szybko. Zapachy uderzyły we mnie jak kula armatnia. Nie mogłem się powstrzymać i kichnąłem od ich nadmiaru.
Wykryłem ruch obok. Automatycznie zwróciłem się ku niemu. Byłem słaby po obudzeniu. Nie wiedziałem co się dzieje. Wiedziałem tylko, że nazywam się Altair i mam mamę i tatę. Czym oni są, ani kim ja jestem - nie wiedziałem.
Ruch obok okazał się małym fioletowo-czarno-białym stworzeniem. Patrzyło na mnie, jakbym był kimś zupełnie obcym. Czułem dziwne więzy krwi z tym małym stworzeniem. Musimy być jakoś połączeni, jednak od razu pokochałem małą istotkę. Czułem, że muszę ją chronić.
- Braciszku? - zapiszczała z obawą, a kiedy na nią spojrzałem odskoczyła. - Co się stało? Przez ciebie mamusia i tatuś płakali. Ja też płakałam, bo oni płakali.
- Kim jesteś? - zapytałem. - Znaczy jak masz na imię... Nie pamiętam co się wcześniej zdarzyło.
- Jestem Hope - przedstawiła się.
< Hope? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz