wtorek, 29 kwietnia 2014

Od Amicitii CD Strangera

   Wiedziałam, że zachowuję się dziwnie, ale nie miałam nad tym kontroli. Kiedy się opamiętałam, rzucałam się na Strangera. Próbowałam się powstrzymać, ale to nic nie dało. Gdy zęby, o dziwo moje, bo nie miałam nad nimi żadnej kontroli, chciały zatopić się w boku wilka uskoczył i złapał mnie za kark. Zawarczałam i poczułam ból rozsadzający czaszkę. Coś nieprawdopodobnego! A myślałam, że choroba minęła. Zapadłam w ciemność.
   Gdy się ocknęłam leżałam na podłodze jaskini trawiona gorączką. Jęknęłam i zobaczyłam nad sobą Sombrę, która wbijała we mnie świdrujący wzrok.
    -Nie zaatakujesz mnie? - spytała z lekkim wahaniem w głosie.
    -Nie...To był to, prawda?
   Zrobiła zdziwioną minę.
    -Co? Mówisz o swojej chorobie i atakach?
   Skinęłam. Wstałam i przeszłam się parę kroków. Zachwiałam się, ale ktoś złapał mnie w ostatniej chwili. Wspomnienia ugodziły mnie w serce. Słone łzy poleciały mi z oczu. Stanęłam na równych nogach i popatrzyłam w oczy mojemu wybawicielowi. Patrzył z troską. Rzuciłam mu się na szyję, ale on stał i nic nie robił. Odsunęłam się.
    -To już koniec? Tak po prostu?! Nie jestem aż tak silna, aby to znieść. Muszę...muszę...
   I padłam skrajnie nieprzytomna na chłodny kamień, rozdzierając sobie ciało. Poczułam ból, ale nic poza tym. Tak będzie lepiej...
<Stran? Som? Nie powiem, czy Amy nie umarła, ale może...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz