czwartek, 24 kwietnia 2014

Od Sombry

   Siedziałam sama w jaskini. Wszyscy polowali, albo robili coś innego. Właściwie, to nie miałam co robić, nudziłam się. Miałam wrażenie, że już przeżyłam wszystko, co się dało...
   Straciłam rodzinę... Założyłam swoją własną watahę... Wygrałam wojnę... Znalazłam miłość i mam szczeniaki... Mam przyjaciół, którzy mi ufają... Coś jeszcze może sprawić, bym była szczęśliwa? Nie miałam bladego pojęcia...
   Czułam się stara. Coraz częściej pogrążałam się w takich rozmyślaniach i nie miałam czasu, by zajmować się watahą. Cały ciężar spadł na Kimm'iego i resztę rady. Nie chciałam nawet zajmować się własnymi szczeniakami! Wiedziałam, że muszę coś z tym zrobić, ale nie wiedziałam co. Na pewno potrzebowałam motywacji, ale każdy znajdował sobie zajęcie... I tak mniej-więcej wyglądała sytuacja.
   Skończyło się na tym, że zasnęłam.
   Byłam na łące. Nie należała do terenów naszej watahy, w ogóle nie wiedziałam gdzie jestem. Rozejrzałam się wokoło, by rozeznać się w sytuacji.
   Przede mną stała Amy. Nowa Amy. Straszna Amy. Z tym wyglądem przyprawiała mnie o gęsią skórkę. Jednak nie dałam się przestraszyć. Amicitia podeszła do mnie i powiedziała...
<Amy?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz