Kolosowi potrzebny był towarzysz. Moja poprzednia wataha mówiła, że towarzysze zmieniają wilki. Czasami patrzą na świat z innej strony. Gdy obudziłam się następnego ranka, Kolos jak tamtym razem siedział zaspany.
- Jak minęła noc? - zapytałam jak zeszłego dnia.
- Mi... Znaczy... Dobrze, super... - myślał, że ja nie widzę jego kłamstwa i próbował kamuflować to jak tylko się da.
- To dobrze - powiedziałam z uśmiechem na pysku.
Kolos patrzył na mnie niepewnie. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Przekrzywiał głowę stopniowo przyglądając się mojej sylwetce.
- Dobrze się czujesz? - zapytał.
- Lepiej czuć bym się nie mogła. Mam u boku basiora którego kocham. Czego by tu chcieć więcej?
- No nie wiem... Szczeniąt?
- No tak... To... Chyba dobry moment, żeby ci o tym powiedzieć...
- Powiedzieć o czym?
Zrobiłam przerwę, bo musiałam złapać oddech. Nie wiedziałam jak to przyjmie, więc oddałam to losowi w swoje ręce...
- Kolosie... Jestem w ciąży...
<Kolosie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz