Spojrzała na mnie, odsuwając się od zdobyczy. Spojrzałam na nią z politowaniem. Widać było w jej oczach głód, a żołądek słychać było na kilometr. Ta odwzajemniła spojrzenie i rzuciła obojętnie:
- Bierz.
Zbliżyłam się do martwego zająca. Dotknęłam go delikatnie i popchnęłam w stronę wadery.
- U nas nie panują takie zasady. Ty upolowałaś, ty jesz. - uśmiechnęłam się.
Chris rzuciła się z powrotem na jedzenie. Zniknęło w niecałe dwie minuty. Zakrztusiła się, więc poklepałam ją po grzbiecie. Z jej gardła wypadła kość. Podniosłam ją i położyłam na skale. Niedługo potem zabrał ją ptak. Chris patrzyła na to uważnym wzrokiem.
- To czego my nie jemy... - westchnęłam - Na pewno przyda się komuś innemu. Na przykład temu ptakowi.
- Po co mi to tłumaczysz? - pokręciła głową Chris.
Zmieszałam się. Najwyraźniej nie był to dobry moment. Wstałam i otrząsnęłam się z suchej trawy. Spojrzałam ponownie na wilczycę. Odwróciłam się i odeszłam w stronę jaskini. Kątem oka dostrzegłam moją córkę - Clear, która podchodzi do niej. "Nasza rodzina za bardzo próbuje się z nią zintegrować" pomyślałam i przyspieszyłam kroku. Usłyszałam jedynie strzępek z rozmowy wader.
- Nie wiem, co o tym myśleć... - to był głos Chris
- Ja też... - dodała Clear.
Przez resztę drogi zastanawiałam się o co im chodziło...
<Chris? O co chodziło?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz