sobota, 12 kwietnia 2014

Od Madelyn "Znak Skorpiona"

   Leżałam sobie spokojnie na półce skalnej w mojej jaskini gdy nagle przyśniło mi się że spadam z wysokiego klifu. Obudziłam się szybko i spadłam leżąc plecami na podłodze. Spadłam tak mocno że aż coś plasnęło pod moimi plecami. Starałam się wytrzymać niesamowity ból. Leżałam tak przez chwilę gdy usłyszałam bardzo ciche kroki. Ktoś wyraźnie zmierzał w moją stronę. Jednak nie chciałam wstawać. Niebawem usłyszałam powitalne okrzyki dwóch wader stojących u wejścia mojej jaskini. Była to Sombra i druga wadera, dotąd mi nie znana. Sombra powiedziała:
    - Cześć. Chciałam ci przedstawić Kasumi. Jest naszą zwiadowczynią.
    - Hej. Właśnie miałam mówić, że ktoś tu sobie leczy wadę kręgosłupa.
    - Bardzo śmieszne.
   Próbowałam wstać.Plecy miałam spłaszczone więc musiałam je wygiąć.Zapytałam:
    - Lubicie chrupać kości.
    - No jasne! - odpowiedziały chórem.
    - To sobie posłuchajcie.
   Wtedy wygięłam kręgosłup.Tak mi chrupnęło, że Sombra o mało nie zwróciła śniadania, ale dla mnie to była ulga. Niebawem już swobodnie mogłam się wyginać. Sombra zapytała:
    - I ty tak po każdej nocy?
    - Nie. Dzisiaj spadłam ze skalnej półki która służyła mi za łóżko.
    - Ale przecież są tu tylko niskie.
    - A tamta? - wskazałam ruchem łapy.
    - A tak.Racja.
    - Co was do mnie sprowadza?
    - Myślałyśmy o wybraniu się dziś na jakieś zwiady.Im szybciej wytropimy tą zgraję tym lepiej.
    - Dobrze. Jest nas trzy więc powinnyśmy poruszać się szybko.Myślę że twoja koleżanka ma jako takie doświadczenie.
    - Ależ oczywiście.
    - Super. Widzę że ekwipunek macie. - wskazałam na kołczany pełne strzał, przepasane na ramionach wilczyc łuki, a przy nogach uwiązane sakwy z nożami zaostrzonymi jak brzytwy.
    - Tak. Przygotowałyśmy się.
    - Ja idę wziąć swój ekwipunek, a wy czekajcie na polanie. Zaraz do was dojdę.
   Wilczyce skinęły głową i wyszły. Ja tymczasem szybko się uczesałam i zabrałam ekwipunek, sprawdzając trzy razy czy wszystko mam. Pożegnałam się z moim kucykiem i ruszyłam na polanę. Nigdy nie wiadomo czy się wróci z wyprawy.
   Szybko podbiegłam do wader. Razem ruszyłyśmy w stronę lasu. Bez słowa przekroczyłyśmy jego granicę. Teraz nie mówiłyśmy nić i poruszałyśmy się bardzo cicho. Wytężyłam słuch i szukałam drobnej wskazówki której zawsze udzielał mi Zefir-bóg zachodniego wiatru. Zawsze kiedy lekko powiewał wskazywał na to że coś złego się stanie, lecz tylko ja czułam jak lata wokół mnie mówiąc "Uważaj, uważaj na siebie i patrz pod łapy". Po co mam patrzyć pod łapy? Nieważne. Miałam zamiar to robić. Wyprzedziłam moje towarzyszki uważnie rozglądałam się po ścieżce. Nagle ścieżka się urwała i trzeba było iść krzakami. Mimo wszystko wciąż patrzyłam pod nogi. Po chwili zauważyłam wielki głaz obrośnięty mchem. Przejechałam po nim łapą, by usunąć mech i wtedy zobaczyłam wygrawerowanego na głazie skorpiona. Przestraszyłam się. Skorpion był znakiem gangu który się tu osiedlił. Niedaleko musiała znajdować się ich siedziba - Montsombre "Ciemna góra". Najgorsze miejsce, które znajduje się na tym półwyspie. Dziewczyny dobrze o tym wiedziały, lecz nic nie chciały mówić. Spojrzałam na nie, a one najwyraźniej mnie zrozumiały. Trzeba było tam iść. Kiedy już tam doszłyśmy, zobaczyłyśmy to okropne miejsce:


<Sombra?Kasumi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz