sobota, 12 kwietnia 2014

Od Chris CD Clear

   Głosy ucichły, a uciążliwy niedawno blask przestał drażnić oczy. W moim małym pokoju znów panowała cisza. Słychać było jedynie cichy, miarowy oddech. Cudzy. To był ktoś, kto mógł tu przebywać. Ktoś, kogo uznałam za godnego wkroczenia do mojej głowy. Ktoś, kto mnie rozumiał.
Ktoś, dla którego oddałabym ostatni posiłek. Ktoś, za kim skoczyłabym w ogień. Ktoś, kogo pocieszałabym w smutku, mimo własnej sytuacji. Ktoś, kogo uratowałabym, ryzykując własne życie.
Przyjaciel.

~

   Widziałam tego basiora. Nie wiedziałam, czego chciał ani dlaczego atakował szczenię. Nie myślałam o tym. Od Clear dzieliła mnie pewna odległość, więc szybko wykonałam atak wiatrem.
Ostry podmuch przybrał formę cienkiego, niewidzialnego sztyletu. Skierowałam go na agresora, samej biegnąc do wadery. Basior został zraniony w bok, lecz wiatr był w stanie zadać tylko rany powierzchniowe.
    - Clear! - krzyknęłam, zbliżając się do wadery - Zachowaj spokój!
   Przemknęłam obok wadery, przeskoczyłam nad gnijącą kłodą i wbiłam kły w ciało postawnego basiora. Trafiłam w okolice tętnicy szyjnej. Taki cios praktycznie oznaczał moje zwycięstwo.
   Prawie.
   Poczułam, jak z mojego boku trysnęła krew. Po chwili wypłynęła wolnym strumieniem także z pyska. Basior miał przegryzioną szyję, to prawda. Jednak okazałam się za wolna. W czasie mojego ataku zdążył stworzyć cień, który przebił moje ciało.
   Kaszlnęłam krwią. Wilk umierał, nie musiałam się nim martwić. Powoli doszłam do Clear, samej odchodząc od zmysłów.
    - Clear... Wszystko dobrze? - zapytałam, starając się ukryć załamujący się głos.
   Na nic innego jednak się nie zdobyłam. Jeszcze jednak fala krwi wypłynęła z mojej rany, a oczy zaszły mi mgłą.
   Odpłynęłam.
<Clear...?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz