czwartek, 24 kwietnia 2014

Od Lionela CD

   Otworzyłem oczy i przeciągnąłem się. Zauważyłem, że na pazurach mam brud. Kichnąłem, bo w domku nie było ciepło i chyba się przeziębiłem. Nikogo obok mnie nie było i poczułem się samotny. Wyszedłem na chwilę z pomieszczenia i wzleciałem ponad drzewa.
   Nagle coś zaćmiło mi wzrok z wielką siłą. Zdjąłem skrawek papieru z pyska, który był jeszcze bardziej zniszczony niż poprzedni. Papier, rzecz jasna. Nie pysk, ten mam taki sam od urodzenia. Chyba... A było na nim napisane tak(na papierze, nie na pysku!);

   ...obudziło mnie jakieś szarpanie w boku. Była to najpiękniejsza wadera na całym świecie. Miała srebrzystobiałe włosy, jakby codziennie je szczotkowała. Nie, jakby ktoś jej je szczotkował. Tamtego dnia miała taki przerażony wyraz pyska...Zabolało mnie to. Chciałem wstać, ale silne uderzenie powaliło mnie z powrotem na glebę. Zerknąłem na waderę, a ona zrobiła taki dziwny grymas...Jakby chciała się uśmiechnąć. Była młoda, tak jak ja. A do tego miała siłę, żeby mnie powalić. Niesamowite. Uśmiechnąłem się lekko, a ona znowu to zrobiła. Potem przestała, a ja mogłem zobaczyć, jak naprawdę wyglądał jej pyszczek. Miała zniekształcone pół twarzy. Zauważyła, że się na to patrzę, więc szybko i skrzętnie założyła maskę.

   W tym miejscu było coś jakby dziura, jak po pazurze. Następna część listu była zniszczona, ale udało mi się odczytać z grubsza o co chodziło. Wyglądało na to, że ten wilk był w niej śmiertelnie zakochany, ale ona od czasu do czasu do czasu miała ataki, i wtedy go krzywdziła. Słowami czy czynami, różnie bywało. Mówiła, że na początku wyglądała inaczej, ale pod wpływem tej choroby zmieniła się. A co najbardziej mnie zainteresowało, był podpis. I to nie byle jaki. Było to podpisane Stran. Trochę jak Stranger. A co mnie jeszcze bardziej przeraziło, wadera miała na imię Ama.
   Schowałem skrawek papieru do pewnej rany, którą gdy byłem mały...Ale to na inny raz. Teraz ważny był Stranger. Słyszałem myśli Amy i wiedziałem, jaka była zanim bezpowrotnie przez chorobę się zmieniła. Coś czuła do niego. Nie chciałem, żeby myślał, że ona go nie lubi. Choroba objawiała się bardzo różnymi rzeczami. Poza tym nie wiem, co ona wtedy myślała, bo choroba wyłączyła mózg.
   Podleciałem do Strana, który szedł gdzieś gniewnym krokiem. Dosłownie wleciałem w niego i razem się przewróciliśmy. On wstał i chciał odejść, ale mu nie pozwoliłem. Popatrzył na mnie, przeszywając mnie sztyletami, ale gdzieś głęboko w jego oczach dostrzegłem nieufność i poczucie zdrady.
    -Stranger! Amy...ona...jest chora!

<Stranger?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz