- Co cię tam zaatakowało?! - zapytał Feniks.
- Nie wiem... To był jakiś wielki czarny wilk. Miał oczy koloru krwi.
- Trucizna przedostała się już dość daleko, ale spróbuje coś zrobić. W ostateczności pobiegnę po Amy.
Dam radę, przedostanę się. - Powiedziała do zaniepokojonej Sombry. Użyłem całych sił i wstałem.
- Kimm, nie! Jesteś ranny, i to poważnie... - Zaczęła Sombra.
- To moja moc, spróbuje nad nią zapanować, jakoś... - Powiedziałem podszedłem do Feniksa.
- Kimm! Jesteś idiotą! Możesz umrzeć jak ci nie pomożemy! - Warczał na mnie. Złapał mnie i odrzucił z powrotem do Anashelle.
- Nie! Ja muszę pomóc!
- Zamkni się i czekaj! Biegnę po Amy! - Wrzasnęła Anashelle. Wybiegła z jaskini. Alfa położyła łeb na mojej ranie. Czekaliśmy parę minut gdy do jaskini wbiegły dwie wadery.
- Serio mówiłaś prawdę... Co to było?! - Zwróciła się do mnie Amicitia.
- Wilk. Czarny wilk. Czerwone oczy. - Powiedziałem resztką sił. Trucizna wdała się głębiej. Amy była przerażona.
<Amicitia?>
<Amicitia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz