Wycofałem się chyłkiem i odbiegłem. Biegłem dosyć długo i byłem już męczony, kiedy wpadłem na Charlie. Porozmawialiśmy chwilę. Po paru sekundach przetarłem oczy i zobaczyłem ją normalnie, nie jak przez szybę. Byłą uderzająco piękna. Zrobiłem się cały czerwony. Moim żywiołem są kolory ale nie wiedziałem, że tak umiem. Jej głos, jej ruchy, wszystko było nową nutą mojego życia. Wtuliła się we mnie. Myślałem, że padnę i nie powstanę. Ale co mnie zdziwiło, przytuliłem ją. Chyba jej się to spodobało, bo się nie odsunęła. Z kolei ja odsunąłem się lekko i spojrzałem w jej piękne zielone oczy, które niczym łodyga najpiękniejszego kwiatu na planecie, podtrzymywały mnie na duchu.
- Jesteś najpiękniejszą wilczycą na świecie. Śliczniejsza od ludzi i wader. Od wszystkich.
Uśmiechnęła się. Jej uśmiech oczarował mnie. I tak na nią patrzyłem jak zahipnotyzowany, a ona na mnie. I tak staliśmy w milczeniu. W końcu pogłaskałem ją po łbie i westchnąłem.
- Nie zasługuję na ciebie. A ty nie zasługujesz na to, abym zniszczył ci życie.
Byłem ciekaw co odpowie. Jak dla mnie to była szczera prawda, ale dla niej może było inaczej...
<Charlie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz